Tytuł: Nadzieja
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Liczba stron:168
Rok wydania: 2012
W ciągu kilku(nastu) ostatnich lat na polskim rynku ukazało się mnóstwo książek adresowanych do młodzieży, opowiadających o problemach współczesnych nastolatków. Nie umiem zliczyć ilości powieści o narkomanach, anorektyczkach, alkoholiczkach czy ciężarnych dziewczętach. Obecnie większą popularność zdobywają książki o wampirach/wilkołakach i innych dziwacznych stworach, ale bardzo dobrze pamiętam jak jakieś 5 lat temu zaczytywałam się w historiach, które dzieją się naprawdę, często w naszym sąsiedztwie, a nawet dotykają nas samych. Kiedy wzięłam do ręki powieść Anny Juszczyk pt. "Nadzieja" zaskoczyła mnie jej tematyka, gdyż, tak jak wspomniałam, książki o narkomankach, anorektyczkach etc możemy spotkać na każdym kroku, ale opowiadających o przeżyciach związanych z chorobą kręgosłupa już nie. Ciekawość doprowadziła mnie do tego, że zdecydowałam się na jej przeczytanie.
Vivianna to nastolatka żyjąca prawie normalnym życiem. Od rówieśników odróżnia ją tylko bardzo poważne skrzywienie kręgosłupa, które próbuje załagodzić ćwiczeniami, rehabilitacjami i ostrożnym trybem życia. Okazuje się jednak, że choroba jest zbyt poważna i konieczna jest operacja. Razem z nią spędzamy kilka pełnych bólu, ale też radości miesięcy w szpitalu. Po tym niezwykle trudnym przeżyciu Vivianna wraca do domu, idzie do liceum i stara się żyć jak normalna nastolatka, spotykać się ze znajomymi, uczyć się i cieszyć każdym przeżytym dniem.
Pierwsza rzecz o której chciałabym wspomnieć to fakt, iż akcja tej niezwykle cieniutkiej, bo niemal 170-stronicowej powieści toczy się w ciągu kilku lat (wg moich obliczeń sześciu). Początkowo czas płynie w spokojnym tempie, ale już od połowy znacząco przyspiesza, co nie zdobyło mojego uznania. Mimo tego, że Vivianna dorastała, jej myślenie, czy język, którym się posługiwała nie zmieniał się, choć przecież inaczej na świat patrzy czternastolatka a inaczej dwudziestolatka.
Teraz powiem o czymś, od czego może powinnam była zacząć. O czymś, co sprawiło, że książkę czytało mi się nieprzyjemnie. A mianowicie styl autorki, który kompletnie mi nie podpasował. Nie uważam się za jakąś specjalistkę z dziedziny literatury czy języka polskiego, no ale miejscami czułam się, jakbym czytała książkę napisaną przez dziesięciolatkę! Zdania są niezwykle krótkie, co drugie zaczyna się już od nowego akapitu, przez co miałam wrażenie, jakbym miała do czynienia ze streszczeniem lub planem wydarzeń. Nie wspominając już o niezliczonej ilości powtórzeń, których w książce, moim zdaniem, powinno być jak najmniej. Tu posłużę się cytatem, który idealnie pokazuje poziom językowy powieści: "Potem poszłyśmy z mamą na spacer. Nastała już jesień - na ulicy leżały liście, wiał chłodny wiatr. / Po spacerze poszłyśmy na obiad do szpitala./ Po obiedzie wróciłyśmy do pokoju, chwilę odpoczęłyśmy i znowu poszłyśmy na spacer do miasta."
Niestety nie polubiłam głównej bohaterki. I nie chodzi już o fakt, że jako licealistka na przerwie świątecznej czeka tylko aż będzie mogła iść do szkoły, co jest jakimś ewenementem, bo z reguły ludzie wolą mieć wolne i sobie odpoczywać niż się uczyć. Książka pisana jest w pierwszej osobie, dlatego tym bardziej czytelnik powinien znać bohaterkę "od podszewki", a tu miałam wrażenie, że opowiada ona o tym wszystkim bez jakichś większych emocji, tak jakby była tylko obserwatorem. Na przykład podczas pobytu w szpitalu naprawdę przez większość czasu nie czułam grozy całego tego wydarzenia, tylko cały czas czytałam o tym, że rano się umyła, potem miała badania, potem widziała się z mamą, a potem poszła spać i tak od nowa.
Myślę, że Nadzieja, jak sugeruje tytuł niesie pewne przesłanie. Pomimo różnych przeciwności losu, w tym przypadku choroby, operacji nie można tracić wiary w lepszą przyszłość i mieć nadzieję, że gdy już minie ten trudny dla nas czas, życie będzie toczyło się dalej, nie skończy się, a może nawet będzie lepsze niż dotychczas. Nie spodziewałam się po tej książce niczego wielkiego, ale niestety, rozczarowała mnie. Być może komuś z Was styl autorki spodoba się, ale dla mnie psuje on całą fabułę.
Ocena: 4/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater.pl
Nie umiem się jakoś przekonać do powieści polskich autorów, i to takich nieznanych. A poza tym, ta pozycja jest niezbyt zachęcająca, także bez żalu ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńFabuła ciekawa, jednak słabe wykonanie mnie odrzuca ;/
OdpowiedzUsuńksiążka ogólnie nie dla mnie, ale jeśli na dokładkę styl autorki jest do bani to już nawet nie będę się zastanawiać nad tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńOj niestety, ale tym razem nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale nie są to raczej moje klimaty
OdpowiedzUsuń