wtorek, 28 maja 2013

Isaac Marion - Ciepłe ciała

Autor: Isaac Marion
Tytuł: Ciepłe ciała
Oryginalny tytuł: Warm Bodies
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 307
Rok wydania: 2011
Stosik: 1/2013












Isaac Marion urodził się w 1981 roku na północnym zachodzie stanu Waszyngton, gdzie mieszka do dziś. Wykonywał różne zawody; przywoził łóżka pacjentom hospicjów, pracował z dziećmi w rodzinach zastępczych... Ciepłe ciała są jego debiutem.

Bohaterem powieści jest R, który jest zombie. Nie pamięta niczego, co miało miejsce przed przemianą, nawet swego imienia. Żyje na opuszczonym lotnisku wraz z innymi, podobnymi mu stworami. Są to bezuczuciowi krwiopijcy, których jedyną potrzebą jest głód, zaspokojony tylko po zabiciu człowieka. R nie jest jednak taki, jak oni; posiada inne uczucia: samotność, tęsknotę, nienawiść do tego, czym się stał, bezsilność z powodu tego, że nie może sobie niczego przypomnieć.
Zombie tak się rozprzestrzeniły, że ludzie w obawie o swoje życie opuścili domostwa i przenieśli się do Twierdzy - miejsca pilnowanego przez Straż, gdzie mogą czuć się bezpiecznie.

Podczas jednej z wypraw do miasta na polowanie R zabija chłopaka i zachowuje sobie jego mózg "na później". Faktem jest to, że podczas spożywania tego narządu, zombie widzi wspomnienia ofiary. Tak jest również w tym przypadku i kiedy R zjada kawałeczek mózgu (fuj), zauważa Julie, dziewczynę swojego "obiadu" i dziwnym odruchem postanawia ją uratować. Wymazuje ją krwią, aby ukryć jej ludzki zapach i zabiera na swoje lotnisko. Tam zaprzyjaźniają się. R dotkliwie odczuwa swą inność, dlatego wraz z Julie postanawiają walczyć z panującym systemem i spróbować przeciągnąć zombiaków na dobrą stronę. Nie jest to jednak łatwe, bo za rogiem czai się Straż oraz Kościści - stwory gorsze niż zombie.

Szczerze powiedziawszy, większą uwagę na tę powieść zwróciłam po bardzo pozytywnej opinii mojej koleżanki. Słyszałam już o niej wcześniej, ale była raczej moim dalszym planem. Kiedy usłyszałam, jak świetne są Cieple ciała szybciutko się za nie zabrałam. Co o niej myślę?

Świat, w którym żyją bohaterowie jest pełen zła. Ludzie odżywiają się jakimiś substytutami, żyją w ukryciu, gdyż opuścili swe domy. Zombie są jak zaraza - nie da się ich wytępić, ciągle jest ich coraz więcej. R nie jest zwykłym potworem. Odczuwa swe fizjologiczne potrzeby, ale brzydzi się ich; bardzo, ale to bardzo chciałby być człowiekiem. Ma kogoś w rodzaju przyjaciela, M, z którym za pomocą krótkich sylab może się porozumieć, gdyż zombie nie mówią normalnie.

"Teraz jesteśmy stłoczeni w Twierdzy i nie mamy nic do roboty, byle tylko przetrwać do końca dnia. Nikt nie pisze, nikt nie czyta, nikt nawet tak naprawdę nie rozmawia."

Julie to odważna dziewczyna, nie jakaś tam płaczka skupiająca się wyłącznie na sobie. To dziewczyna z jajami, potrafi przywalić, kiedy trzeba, ale jest przy tym bardzo kobieca. Nie boi się zombie, choć czasami jej reakcje mnie dziwiły, ponieważ wszystko przyjmowała ze stoickim spokojem.

"- Nie myślicie o nowych rzeczach? Nie szukacie? Co to w ogóle znaczy? Nie szukacie muzyki? Nie wiecie, że muzyka to życie? To fizyczna emocja - można jej dotknąć! To energia wyssana z ducha i wtłoczona w fale dźwiękowe, które odbierają twoje uszy."

Ogromnym plusem tej powieści jest sposób narracji. Narratorem jest R, który zwraca się bezpośrednio do czytelnika, przez co ma się wrażenie, że siedzi się z nim przy kawie i słucha opowieści.
Ciekawy jest też pomysł poznania Julie poprzez wspomnienia z mózgu jej chłopaka Perrego. R po kawałeczku go sobie zjada i dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy o dziewczynie, aż w końcu Perry zagnieżdża się w jego umyśle i podpowiada, co ma robić.

Nie mam za bardzo do czego się przyczepić, ale nie podobało mi się to, że z zombie, z krwiożerczych potworów, najgorszych ludzkich koszmarów po pewnym czasie zrobiły się ciepłe kluchy, stali się dobrzy aż do przesady, a ich prawdziwa natura zanikła. Rozumiem, że to może był etap ich transformacji, ale raczej tak szybko by nie zmienili swego usposobienia.

A rzeczą, która mnie maksymalnie wnerwia, są słowa Stephenie Meyer na samym przodzie okładki. Czy naprawdę jest z niej tak wybitna pisarka, takie guru w świecie literatury, że bardziej niż nazwisko autora, rzucają się jej zachwyty nad powieścią? Dlaczego na połowie książek obecnie wydawanych widnieje jej nazwisko? Wg niej każda książka jest najlepszą, którą czytała.

Ciepłe ciała to opowieść o poszukiwaniu drogi w życiu, o niezatracaniu swego człowieczeństwa, o bardzo zagubionej istocie. Trudno mi ją jednoznacznie ocenić, bo podobała mi się, ale czterech liter nie urywa. Decyzję o jej przeczytaniu pozostawiam Wam, ale myślę, że warto zwrócić na nią uwagę.

Ocena: 7/10

P.S. Google+ coraz bardziej mnie denerwuje, moja poprzednia nazwa im nie pasowała, więc teraz mam nową:)

niedziela, 26 maja 2013

Dzień Mamy + Ważna informacja



Hej! Na początek z okazji Dnia Mamy chciałabym życzyć Wszystkim Mamom dużo dużo zdrówka, szczęścia i przede wszystkim tego, abyście zawsze były dumne ze swych pociech. A Mamom Czytającym życzę mnóstwa rewelacyjnych pozycji do przeczytania i nienatrafiania na gnioty.





A teraz trochę z innej beczki: zapewne wiecie już o tym, że z początkiem lipca prawdopodobnie zostanie usunięta opcja obserwowania na Bloggerze. Jestem z tego powodu bardzo zła i mam nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie. Jednak na wszelki wypadek postanowiłam założyć konto na Google+ i od razu poinformować Was o tym, że możecie mnie dodawać do swoich kręgów (cokolwiek to znaczy). Dzięki temu gdyby doszło do tej zmiany, będziecie mogli nadal czytać mojego bloga.

Tutaj link do mojego profilu: https://plus.google.com/113767812269376910408/posts

Skoro dodaję taką luźną notkę dzisiaj, zachęcam Was także do polubienia mojego bloga na Facebooku. Google+ oraz mój Fb możecie znaleźć po prawej stronie tuż pod "Obserwatorami".

Pozdrawiam i życzę miłego dnia ;>

piątek, 24 maja 2013

Jennifer E. Smith - Serce w chmurach

Autor: Jennifer E. Smith
Tytuł: Serce w chmurach
Oryginalny tytuł: The Statistical Probability of Love at First Sight
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 222
Rok wydania: 2012
Stosik: 1/2013











Jennifer E. Smith ma w swoim dorobku literackim kilka powieści, jednak to "Serce w chmurach" podbiło serca czytelników i sprawiło, że autorka stała się znana poza granicami swego kraju. O czym opowiada ta powieść? Bohaterką jest siedemnastoletnia Hadley Sullivan, której rodzice się rozwiedli. Dziewczyna nie może poradzić sobie z tą sytuacją, a tu jeszcze okazuje się, że ojciec ma nową kobietę, z którą bierze ślub i na który nastolatka została zaproszona. Wybiera się więc na lot ze Stanów Zjednoczonych do Londynu, gdzie mają odbyć się zaślubiny i wesele.

Czy to przypadek czy może przeznaczenie, Hadley spóźnia się o 4 minuty na samolot. Te kilka chwil zmienia jej dotychczasowe spojrzenie na świat. Dziewczyna poznaje Olivera - Anglika, który również czeka na samolot. Zaczynają rozmawiać i okazuje się, że doskonale się rozumieją i miło spędzają ze sobą czas. Wkrótce przybywa kolejny samolot, którym przyjaciele odlatują i spędzają najlepszą noc w swoim życiu. Prawie wcale nie śpią; cały czas dowiadują się czegoś nowego o sobie. Kiedy nadchodzi czas rozstania Hadley czuje w środku dziwną pustkę, brak czegoś upragnionego.

"Miłość nie musi mieć sensu. Jest całkowicie pozbawiona logiki."

Kiedy dociera do stolicy Anglii okazuje się, że nie wszystko jest takie, jak się wydawało. Szczegółów nie zdradzę, ale wizyta u ojca sprawi, że nastolatka zacznie zastanawiać się nad ważnymi sprawami. W ciągu 24 godzin staje się szczęśliwsza.

Odebrałam Hadley jako osobę tajemniczą, znamy szczegóły z jej życia rodzinnego, jednak o jej przyjaciołach, miłościach, spędzaniu wolnego czasu dowiedziałam się niewiele. Spostrzegam ją jako nieufną, nie rzuca się od razu człowiekowi na szyję, tylko powoli "bada przeciwnika". Zanim jej rodzice się rozstali, miała bardzo dobry kontakt z ojcem, sądzę, że lepszy niż z matką. Wspólnie czytali książki, spędzali mnóstwo czasu, bawili się, a gdy tato odszedł dziewczyna poczuła się zdradzona, oszukana, zawiedziona i nie mogła mu wybaczyć. Boleśnie odczuwała jego brak i paradoksalnie ich kontakt się urwał. Razem z matką starały sobie ułożyć życie na nowo, ale to już nie było to samo.

"To nie sama opowieść tak bardzo jej się podobała. Nie rozumiała połowy słów i często gubiła się w zawiłych zdaniach. Uwielbiała szorstkie brzmienie ojcowskiego głosu, to, jak go zabawnie zmieniał dla każdej postaci, sposób, w jaki pozwalał jej przewracać strony. Co wieczór po kolacji czytali w zaciszu gabinetu."

Oliver to chłopak idealny. Bardzo przystojny, zabawny, ma ogromne poczucie humoru, świetnie się z nim rozmawia, wspiera wtedy, kiedy trzeba... Jeśli macie jakiś ideał mężczyzny to Oliver posiada wszystkie te cechy.

Serce w chmurach to cieniutka książeczka i nie spodziewałam się po niej zbyt wiele. Pozytywnie mnie jednak zaskoczyła. Bardzo miło spędziłam z nią czas, choć dosyć krótki. Czytałam wcześniej wiele pozytywnych opinii, ale sądziłam, że mnie nie powali. Nie porwała mnie nie wiadomo jak, ale nie żałuję, że ją przeczytałam. To opowieść o miłości, takie love story, ale również historia o rodzinie, o poszukiwaniu celu, o rozwodzie z perspektywy dziecka. Mówi, że jeśli się kogoś kocha naprawdę, to bezwarunkowo i nie ważne ile kilometrów ich dzieli. Polecam ją wszystkim, którzy lubią powieści obyczajowe, miłośnicy horroru czy fantasy raczej nie znajdą tu nic dla siebie. A ja lubię sobie czasem poczytać szybkie, ale jednocześnie dające do myślenia powieści.

Ocena: 8/10

wtorek, 21 maja 2013

Olle Lönnaeus - Jedyna prawda

Autor: Olle Lönnaeus
Tytuł: Jedyna prawda
Oryginalny tytuł: En enda sanning
Wydawnictwo: Rea
Liczba stron: 416
Rok wydania: 2012
Stosik: 6/2012












Olle Lönnaeus jest dziennikarzem gazety Sydvenska Dagbladet. Obecnie mieszka w Lund, ale dorastał w Tomelilla, gdzie częściowo toczy się akcja jego trzeciej w dorobku powieści. Debiutancka książka, Pokuta zdobyła nagrodę Szwedzkiej Akademii Pisarzy Kryminałów za najlepszy debiut roku, natomiast druga powieść, Wielkie serce Mike'a Larssona, została nominowana na kryminał roku 2010 i wygrała Nagrodę Południowej Szwecji za Kryminał Roku 2011. Dużo tych sukcesów, nieprawdaż? Dlatego jako wielbicielka kryminałów nie mogłam oprzeć się Jedynej prawdzie i przetestować ją na sobie.

Pewnej mroźnej zimowej nocy Joel Lindgren dostaje tajemniczy telefon od ojca, z którym od dwudziestu lat nie utrzymuje kontaktu. Jest to spowodowane jego ogromną nienawiścią do taty, który przez całe dzieciństwo syna pił i bił matkę. Nie było między nimi żadnej więzi, co zaowocowało odejściem Joela z domu w wieku osiemnastu lat. Tak więc, gdy niespodziewanie odbiera to połączenie, w którym ojciec mówi, aby przyszedł do niego, bo nie zostało mu już wiele czasu, nie zastanawiając się idzie o północy przez śnieżycę, przez ogromne zaspy do swego rodzinnego domu. Co tam zastaje? Martwego już Martena, powieszonego na haku przy suficie. Gdy budzi się rano, widzi przybyłą już na miejsce policję i wielkie czerwone litery składające się na napis Ghadab Allah czyli Gniew Boga.

Jasne staje się, iż morderstwo to jest sprawką muzułmanów, fanatyków religijnych, którzy z zimną krwią pozbywają się Niewiernych. A jeśli ktoś jeszcze rzucił się w oczy jakimś wydarzeniem, to znajduje się na pierwszym miejscu na liście do odstrzału. Marten Lindgren przed laty namalował serię obrazów przedstawiających Mahometa pod postacią świni, więc jasne już chyba jest, iż ojciec Joela nie był według nich niewinny. Policji udaje złapać się podejrzanego, czekają ich teraz tylko długie męczące przesłuchania.

Joel próbuje na własną rękę poznać przeszłość swojego ojca, dowiaduje się o nim zadziwiających rzeczy, których nigdy by się po nim nie spodziewał. Spotyka wielu ludzi, w których otoczeniu żył Marten, którzy znali go o wiele lepiej niż jego własny syn. Przez lata go nienawidził i nawet w myślach nigdy nie nazwał go ojcem, tylko po prostu Marten lub staruch.

"Szukam światła w całym mroku, który otaczał Martena. jakiejś cienkiej strużki dobra w całym tym złu."

Joel Lindgren w wielu cechach charakteru przypomina swojego ojca. To melancholik, pesymista, hipochondryk, świetnie gra na saksofonie. Niedawno powrócił w rodzinne okolice; wcześniej spędzał czas w wielu różnych miejscach, miał żonę, z którą rozwiódł się, ale o której nie może zapomnieć. Na każdej stronie rzuca się w oczy jego przeraźliwa samotność, nie tylko gdy o tym myśli, ale również w czynach. Brakuje mu kogoś bliskiego, z kim mógłby porozmawiać, nie ma przyjaciół, z którymi zleciałby mu czas.

Kolejną bardzo ciekawą postacią jest Fatima, policjantka arabskiego pochodzenia, która zajmuje się sprawą morderstwa. Ona także jest bardzo samotna, całkowicie poświęciła się pracy. Wbrew pozorom nie ma łatwego życia. Przez większość powieści stara się rozgryźć podejrzanego za zabicie Martena, który jest bardzo twardym i nieprzewidywalnym przeciwnikiem. Jednocześnie obawia się go, ale jest też jest zaintrygowana, co kryje się w jego głowie. Przez lata ciężko pracowała, aby przebić się w policji ze swym arabskim pochodzeniem.

"- Może to zabrzmi głupio. Ale zastanawiam się, jaki jest właściwie sens tego wszystkiego?
  - Życia?
  - Tak...?
  - Czy musi być jakiś sens?
  - Chyba powinien...?"

Narracja jest trzecioosobowa, przeskakuje raz na Joela, raz na Fatimę. Razem stanowią świetnie zgrany duet. Powieść porusza temat, z którym nigdy wcześniej nie zetknęłam się w czytanej przeze mnie literaturze, a mianowicie motyw terroryzmu na tle religijnym. Wydaje się, iż autor posiada sporą wiedzę z tego zakresu. Napisałam "wydaje się", ponieważ nie mogę powiedzieć, ile z tego jest prawdą, ale odebrałam informacje na ten temat jako rzetelne i sprawdzone.

Jedyna prawda to ambitniejsza lektura. Obawiałam się troszkę tematu terroryzmu, który niezbyt mnie interesuje, ale nie było tak źle. To świetny kryminał, którego główną zaletą są dobrze skonstruowani bohaterowie. Niestety, już w połowie książki miałam swój typ dotyczący mordercy Martena, który okazał się prawdziwy. Nie jestem specjalistką w domyślaniu się tego typu rzeczy, ale tutaj jakoś po prostu ta osoba mi pasowała. Dlatego miłośnicy kryminałów, którzy posiadają umiejętność odkrywania sprawcy przed ostatecznym rozwiązaniem mogą poczuć lekki niedosyt. Do gustu nie przypadło mi także zakończenie, które było jak dla mnie zbyt przyspieszone i uproszczone. Jednak poza tymi kilkoma minusami powieść spodobała mi się; czyta się ją lekko i na pewno sięgnę po poprzednie dzieła autora. Bardzo ważne jest też to, iż Olle Lönnaeus daje nam do zrozumienia, że warto dbać o naszych najbliższych póki możemy, bo potem może być na to za późno.

Ocena: 8/10

piątek, 17 maja 2013

Stosik 6/2013

Przedstawiam dziś malutki i skromniutki stosik. Wstawiłabym go później, jak już mi się troszkę więcej książek nazbiera, ale zmuszona byłam oddać część z nich do biblioteki. Jest ich niewiele, ale wszystkie z nich są godne polecenia. Nie przedłużając... enjoy!



Holly Webb "Rose" - od Publicata RECENZJA
Lauren Oliver "Delirium" - z biblioteki RECENZJA
Olle Lonnaeus "Jedyna prawda" - z biblioteki RECENZJA


czwartek, 16 maja 2013

Wszyscy mają fejsa... mam i ja!


Po prawej stronie mojego bloga możecie zobaczyć nowe cacko czyli wtyczkę Facebookową. Po długim zastanawianiu się postanowiłam założyć konto na Fb, aby mieć z Wami lepszy kontakt oraz żeby pisać więcej od siebie. Chciałabym, żeby blog był tylko o książkach, a tam (przynajmniej mam w planach) będę pisać, co fajnego wynalazłam w sieci, czy co tam u mnie słychać i oczywiście nie zabraknie tematów książkowych.


Mam nadzieję, że polubicie mój profil oraz że będziecie się ze mną za jego pomocą komunikować. Nie zapomnijcie oczywiście podesłać namiarów na swoje Fb, z przyjemnością je odwiedzę.

Pozdrawiam gorąco ;*

wtorek, 14 maja 2013

Lauren Oliver - Delirium

Autor: Lauren Oliver
Tytuł: Delirium
Seria: Delirium tom 1
Oryginalny tytuł: Delirium
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 357
Stosik: 6/2013













"Czy gdyby miłość była chorobą, chciałabyś się wyleczyć?"

Lena jest obywatelką Portland, miasta w Stanach Zjednoczonych. Żyje w przyszłości, w której miłość uznana została za chorobę o nazwie amor deliria nervosa. Dlatego, aby się przed nią uchronić każdemu obywatelowi miasta w wieku 18 lat wstrzykiwane jest remedium - cudowny lek, który leczy jej ewentualne objawy lub sprawia, iż dany człowiek nigdy na nią nie zachoruje. Po podaniu tego leku ludzie stają się apatyczni, obojętni, żyją trochę jak zdalnie sterowane roboty.

Lena ma siedemnaście lat i już niedługo zostanie poddana zabiegowi. Nie może się już tego doczekać, ponieważ istnieje niebezpieczne ryzyko, że zachoruje na amor deliria nervosa, gdyż jej matka przed laty właśnie przez tę "dolegliwość" popełniła samobójstwo. Nastolatka ma najlepszą przyjaciółkę Hanę, z którą uwielbia biegać, plotkować i robić inne rzeczy, które lubią dziewczyny w ich wieku. Ma również sporo obowiązków, ponieważ zbliża się koniec jej nauki w szkole; musiała zdać niezbędne egzaminy. Na koniec musi przejść ewaluację - ostatni egzamin, pewnego rodzaju wywiad, w którym odpowiada na różnego rodzaju pytania (np. jaki jest jej ulubiony kolor). Dzięki temu zostaną wybrane odpowiednie dla niej studia oraz partner życiowy. Po zabiegu nie będzie mogła nikogo kochać, więc będzie miała odgórnie wybranego męża.

"Oto najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija człowieka, gdy go dopada, i wtedy, gdy go omija."

Niestety podczas ewaluacji nie wszystko idzie zgodnie z planem, ponieważ w trakcie jej przesłuchania ma miejsce sabotaż zorganizowany przez Odmieńców - ludzi żyjących w Głuszy, poza granicami Portland. Tam są wolni i prowadzą w miarę normalne życie, ale jednocześnie mogą chorować na amor deliria nervosa. Lena zauważa przystojnego chłopaka, Alexa, który zawadiacko się do niej uśmiecha i znika. Niedługo później spotyka go ponownie i powoli powoli... zaczyna rodzić się między nimi uczucie. Dziewczyna zaczyna posiadać typowe objawy dla "choroby", jaką jest miłość. Dzięki pomocy ukochanego, odkrywa, iż świat, w którym żyje pełen jest kłamstwa i obłudy, kontroli i granic. Porządkowi organizujący obławy i aresztujący nawet niewinnych ludzi pod zarzutem sprzymierzania się z Odmieńcami okazują się nie być dobrymi obrońcami, ale śmiertelnymi wrogami.

System, w którym żyje Lena jest naprawdę przerażający. Z wierzchu wydaje się, iż wszystko jest w porządku, ludzie są szczęśliwi, pracują, wychowują dzieci... Jednak kryje się tu drugie dno. Kojarzyło mi się ono z ustrojem totalitarnym, jaki panuje w dzisiejszych czasach na przykład w Korei Północnej lub z komunizmem, który przecież do nie tak dawna istniał jeszcze u nas. Miasto ogrodzone płotem pod napięciem, nie można z niego wyjść; cenzor podsłuchujący rozmowy telefoniczne, cenzura w książkach i muzyce, obławy, segregacja płci, godzina policyjna... prawda, że znajome?

"Pewnego dnia obudzę się i całe moje życie będzie już za mną, a ja będę mieć wrażenie, że minęło szybko jak sen."

Lena jest zwykłą nastolatką, nie ma żadnych nadprzyrodzonych zdolności, pragnie dostać się na wymarzone studia, wieść spokojne życie. To osoba taka jak my. Dzięki temu łatwo jest się z nią utożsamić. W trakcie powieści przebywa długą drogę: od żyjącej w kłamstwie dziewczyny po młodą kobietę walczącą o swoje marzenia, o swoją przyszłość, o miłość. Jest niezwykle odważna, choć niektórzy mogą twierdzić, że trochę szalona - gdy wychodzi w nocy, po godzinie policyjnej, by ostrzec przyjaciółkę przed zbliżającą się obławą. Idealizuje Alexa, dzięki czemu mamy wrażenie, że to rzeczywiście niezwykły chłopak. Mnie osobiście często przeszkadza, gdy wybranek dziewczyny w powieściach (szczególnie paranormal romance o wampirach) jest idealny aż do bólu. Natomiast w Delirium nie miałam takiego poczucia, szczerze zazdrościłam Lenie tego uczucia i Alexa, rzecz jasna, również.

"Miłość - jedno słowo, niby nic, nieznaczne jak ostrze noża. Właśnie tym jest: ostrzem, krawędzią. Przechodzi przez środek twojego życia, dzieląc wszystko na pół. Przed i po. Cały świat spada na którąś ze stron."

Powieść czyta się bardzo szybko, wciąga już od samego początku. Rozdziały kończą się w kluczowych momentach, co sprawia, że "przecież muszę jeszcze doczytać następny, bo chcę wiedzieć co tam się będzie działo". Uwielbiam tego typu zabieg, ponieważ dzięki temu z większą chęcią czytam książkę. Pierwsza połowa to wprowadzenie do świata, w którym żyje Lena, a druga to nieustająca akcja, razem z bohaterami pędzimy w wirze wydarzeń. Delirium zakończyła się, podobnie jak rozdziały, w kluczowym momencie i już nie mogę się doczekać, gdy dowiem się, jak Lena poradziła sobie w zaistniałej sytuacji.

Delirium pokazuje jak wielka jest siła miłości. Może burzyć mury, zmieniać światopogląd człowieka i całe jego życie. W myśleniu zatwardziałych wrogów amor deliria nervosa jest niebezpieczna - po części zgodzę się z tym, ponieważ to uczucie tak potężne, że czasem nieobliczalne. Książka daje także do zrozumienia, że każdy z nas musi mieć wybór, w jaki sposób chce przeżyć swe życie, do jakich celów chce dążyć - w innym wypadku to tylko bezsensowna egzystencja.

Ocena: 10/10

Seria Delirium:
Delirium ׀ Pandemonium ׀ Requiem 

sobota, 11 maja 2013

Deborah Harkness - Księga Wszystkich Dusz. Czarownica

Autor: Deborah Harkness
Tytuł: Czarownica
Seria: Księga Wszystkich Dusz
Oryginalny tytuł: A Discovery of Witches
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 447
Rok wydania: 2011
Stosik: 1/2013











Gdy wzięłam Księgę Wszystkich Dusz do ręki i przeczytałam z tyłu okładki, jak genialne dzieło właśnie trzymam, poczułam, że za chwilę doświadczę jednego z moich ulubionych uczuć: ciekawości co będzie dalej, pędu akcji czy świetnie wykreowanych bohaterów. Porównywana jest do światowych bestsellerów takich jak Kod Leonarda da Vinci, Zmierzch, Harry Potter czy Cień wiatru. Czy rzeczywiście zasługuje na to, aby znaleźć się w gronie najlepszych serii ostatnich lat? O tym już za moment.

Deborah Harkness to profesor historii na Uniwersytecie Południowej Kalifornii, członkini elitarnych towarzystw naukowych. Główna bohaterka powieści, Diana Bishop, także jest profesorem historii, lubuje się w alchemii, stara się odkryć, jak to tak naprawdę z nią było. Całe dnie spędza w Bibliotece Bodlejańskiej w Oksfordzie studiując stare księgi i manuskrypty. To bardzo rzeczowa kobieta, można nawet uznać ją za pracoholiczkę, choć dla wielu może być po prostu zamiłowaną w tym, co robi. W życiu kieruje się rozsądkiem. Spowodowane jest to między innymi jej historią z przeszłości. Jest ona bowiem ostatnią przedstawicielką rodu Bishopów - legendarnych czarownic, które mają bardzo wysoki status wśród innych czarownic, których w świecie wbrew pozorom nie brakuje. Gdy miała 7 lat, jej rodzice zginęli w Afryce w niewyjaśnionych okolicznościach i od tamtej pory Diana odcina się od magii, wykorzystując ją tylko w kryzysowych sytuacjach.

Po wielu latach intensywnej nauki osiągnęła tytuł profesora, choć jest jeszcze bardzo młoda. Udowodniła przede wszystkim sobie, że dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć wszystko. Odgrodziła się od przeszłości swojego rodu i teraz nawet historycy zajmujący się dawną Ameryką nie kojarzą jej z pierwszą kobietą, która w końcu XVII wieku została stracona w Salem za uprawianie czarów.

Tak więc Diana Bishop to przede wszystkim kobieta niezależna, poświęcająca całe swoje życie pracy. I to w pracy, a konkretnie we wspomnianej przeze mnie wcześniej Bibliotece Bodlejańskiej spotyka Matthew Clairmonta - profesora biochemii i neurologii, wampira. To, że jest przedstawicielem innego typu stworzeń, od razu dyskwalifikuje ich wzajemne kontakty, ale bohaterów łączy nić sympatii i coraz częściej się ze sobą spotykają. Diana odkrywa tajemniczy manuskrypt, odpieczętowuje go i ściąga na siebie uwagę innych stworzeń. Zaczynają się nią interesować, a nawet grozić. Dlaczego? W manuskrypcie tym najprawdopodobniej jest zawarta tajemnica ich pochodzenia, której jak do tej pory, nikt nie odkrył.

W powieści nie brakuje różnorodności stworzeń. Mamy tu zarówno czarownice, wampiry, ale również ludzi czy demony. Tak więc autorka skupiła się na wszystkich typach na raz. Jeśli chodzi o sylwetki nadprzyrodzonych istot, to Deborah Harkness nie popisała się - mają typowe cechy, o których czytaliśmy już w innych książkach, niczym szczególnym się nie wyróżniają. Zawsze lubię czytać o pochodzeniu np. wampirów w powieściach, o ich zdolnościach, a tutaj nie poczułam żadnego zaskoczenia - jednym słowem wszystko gdzieś już było.

Również sama fabuła nie jest jakoś specjalnie ciekawa, akcja toczy się bardzo powoli, właściwie mogę powiedzieć, że nic się nie dzieje. Gdybym chciała, to całą tę powieść mogłabym w kilku zdaniach tutaj opisać i, gdybyście zechcieli się z nią zapoznać, to zaoszczędzilibyście czas i mogli przejść od razu do kontynuacji. Podczas lektury cały czas miałam wrażenie, że gdzieś już to czytałam, tak więc powieść nie wnosi niczego nowego, świeżego.

Bohaterowie także są płytcy, nijacy i zwyczajnie nudni. Nie ma w nich nic ciekawego. Diana ciągle mnie drażniła, bo kreowana była na osobę dorosłą, dojrzałą emocjonalnie, a momentami zachowywała się jak rozkapryszona nastolatka. Na dodatek przez trzy czwarte książki była zmęczona i gdy miało się już coś wydarzyć to zwyczajnie zasypiała i budziła się po kilku godzinach. Naprawdę, to nie jest żadna hiperbola, po prostu ciągle chciało się jej spać. Rozumiem, bohaterowie to żywe istoty potrzebujące snu, ale ja nie mam ochoty czytać w kółko o tym, że ktoś jest senny. Gdy nie chciało się jej spać, to myślała o dwóch rzeczach: o Matthew lub o tym, iż nie chce używać swoich mocy.

Matthew był odrobinkę lepszy, choć też mam mu wiele do zarzucenia. Odebrałam go jako osobę lekko zadufaną w sobie, a to, że znał WSZYSTKIE osobistości, które przysłużyły się światu dzięki swym naukowym odkryciom, takie jak Newton czy Darwin, totalnie mnie załamało. No już bardziej idealny być nie może! Na dodatek on przecież przyjaźnił się z nimi wszystkimi, no po prostu miodzio.

Tak więc nie polecam Wam tej powieści, sama na pewno nie sięgnę po kolejne części. Czytałam ją prawie miesiąc, z krótką przerwą na inną książkę, co po prostu jest u mnie jakimś ewenementem, bo tylko lektury szkolne czytam tak długo. Nie miałam w ogóle chęci na jej czytanie i drugą połowę wymęczyłam już w ciągu kilku ostatnich dni kwietnia. Jakoś nie mogłam jej przerwać i stwierdziłam, że już doczytam.

Porównywanie tej powieści do takich dzieł jak Kod Leonarda da Vinci, Zmierzch, Harry Potter czy Cień wiatru to moim zdaniem obraza dla ich autorów. Być może te tytuły znalazły się na okładce, bo autorka zwyczajnie pościągała z nich niektóre elementy, połączyła w całość i wyszła z tego Księga Wszystkich Dusz. Nie mam niestety porównania, bo nie czytałam wszystkich książek, o których wspomniałam, ale być może moja hipoteza jest prawdziwa. Żałuję także, że Deborah Harkness wplotła znikome ilości wiedzy merytorycznej z zakresu historii, choć jest przecież profesorem. O wiele bardziej lubię uczyć się historii poprzez czytanie tego co mnie interesuje, aniżeli wkuwanie na pamięć mnóstwa bzdurnych regułek.

Ocena: 4/10


Seria Księga Wszystkich Dusz:
Czarownica ׀ Tajemnica ׀ Wędrówka ׀ Powrót

czwartek, 9 maja 2013

Agata Jędraszczak - Dieta Agaty

Autor: Agata Jędraszczak
Tytuł: Dieta Agaty
Wydawnictwo: Publicat
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 175
Stosik: 5/2013













Dziś przychodzę z kolejną kulinarną pozycją, która niedawno pojawiła się na rynku. Kilka razy wspominałam już, że lubię gotować, a tym samym zaopatrywać się we wszelkiego rodzaju książki czy gazety z przepisami. O pani Agacie nigdy wcześniej nie słyszałam - to pewnie za sprawą tego, iż działa w Internecie oraz na programie kuchnia+, którego niestety nie mam w moim telewizyjnym pakiecie. Ale mam w planach poszukać "Diety Agaty" - programu kulinarnego o tym samym tytule, co książka, w sieci i poprzyglądać się troszkę kunsztowi pani Agaty (choć specjalistką w tej dziedzinie nie jestem).

Dieta Agaty zawiera 120 przepisów na zdrowe, niskokaloryczne potrawy świetnie nadające się zarówno na śniadanie czy obiad, jak i na deser. Podzielona jest na kilka głównych działów: śniadanie, przekąski i przystawki, sałatki, zupy i dania główne oraz ciasta, desery, napoje, dzięki czemu łatwo można znaleźć typ dania, które chcemy przygotować.

Bardzo ważny jest dla mnie w tego typu książkach ich wygląd, cała otoczka ciesząca oczy. Tutaj na szczęście wszystko mi się podoba: zdjęcia, czcionka, kolory, przejrzystość przepisu, to, iż podaną mamy liczbę porcji, która z niego wychodzi i ilość kalorii. Nazwy również działają na wyobraźnię - ziołowy omlet z pomidorami, zapiekanka kalafiorowa z ciecierzycą, frittata z wiosennymi warzywami, kurczak w jogurtowej marynacie, pizza w wersji light, brzoskwinie w cynamonowym sosie czy koktajl truskawkowo-pomarańczowy - aż chciałoby się to wszystko pożreć!

Na plus zasługuje na pewno to, iż autorka propaguje zdrowe odżywianie się, pokazuje, że nawet hamburgera czy pizzę można przygotować w lepszy dla zdrowia sposób - przedstawiając ich mniej kaloryczne i tłuste wersje.

Jest jednak kilka rzeczy, które nie przypały mi do gustu. Przede wszystkim niewielka ilość porcji, która wychodzi z podawanych składników. Zazwyczaj jest to jedna czy dwie - nie da się tym nakarmić kilkuosobowej rodziny. Wiem, że można po prostu zwiększyć ilość składników, ale mam do zarzucenia to, że jeśli chciałabym trzymać się twardo przepisu i zrobić jakieś danie, to wyszłaby mi minimalna ilość jedzenia. Kolejnym minusem jest to, że większość potraw pochodzi z zagranicy, nie są to typowe polskie dania. Dlaczego mi do przeszkadza? Bo takie głównie jadam i rzadko eksperymentuję z "obcą" kuchnią. Z drugiej strony jest to plus, bo mogłabym w końcu spróbować czegoś innego.

Niektóre potrawy naprawdę mi się spodobały i mam zamiar je zrobić, większość dań jest bardzo prostych w przygotowaniu, więc każdy może sobie z nimi poradzić. Przepisy w sposób klarowny uczą nas, jak przygotować posiłek. Dlatego mimo kilku minusów, jakie posiada  ta książka, uważam, że jest godna zwrócenia na nią swego ciekawskiego oka.

Ocena: 9/10


Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję wydawnictwu Publicat

niedziela, 5 maja 2013

Mats Strandberg, Sara Bergmark Elfgren - Krąg

Autor: Mats Strandberg, Sara Bergmark Elfgren
Tytuł: Krąg
Seria: Engelsfors tom 1
Oryginalny tytuł: Cirklen
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 574
Rok wydania: 2012
Stosik: 5/2013











Czy byliście kiedyś świadkami wydarzeń pełnych magii? Magii pełnej piękna, a jednocześnie przyprawiającej o dreszcze przerażenia błądzące po ciele? Bohaterowie powieści Krąg doskonale znają to uczucie, ponieważ sami potrafią ją wytwarzać. Ale może lepiej zacznę od początku.

Minoo, Rebecka, Ida, Linnea, Vanessa i Anna-Karin to całkowicie różne charaktery. Nie łączy ich prawie nic - mają innych znajomych, zainteresowania, status społeczny. Wspólne jest jedynie ich miasto - Engelsfors oraz szkoła, w której się uczą. Miasteczko to przykład miejsca jakiego zarówno w Polsce, jak i na świecie nie brakuje: małe, nudne, nijakie, szare, wszyscy zajęci są swoimi sprawami, każdy kto tylko może chce się z niego wybić do lepszego świata.

Pewnego dnia jeden z uczniów szkoły, w której uczą się bohaterki, Elias, popełnia samobójstwo. Z jednej strony nikogo to nie dziwi - chłopak miał problemy z narkotykami, a z drugiej wszyscy są w szoku, w końcu niecodziennie w Engelsfors dzieją się takie rzeczy. W ciągu kilku dni wszyscy zdają się zapominać o tym wydarzeniu i żyć tak jak wcześniej. Jednak w życiu bohaterek coś się zmienia. Jakaś dziwna siła doprowadza je w to samo miejsce, gdzie okazuje się, że są Wybrańcami - ich zadaniem jest walka ze Złem, którego epicentrum leży w szkole.

"W obliczu śmierci wszyscy jesteśmy samotni."

Szybko okazuje się, że śmierć Eliasa nie była samobójstwem, a morderstwem. Dziewczęta powoli odkrywając i doskonaląc swoje moce poszukują mordercy, którym może być każdy z ich sąsiadów. Walczą z czasem, bo Zło czyha już na kolejną ofiarę. Strach, magiczne umiejętności, wspólny cel i tajemnica zbliżają do siebie dziewczyny.

W Kręgu mamy do czynienia z wieloma głównymi bohaterkami. Narrator skupia się na każdej z nich, każdej poświęca tyle samo czasu. W oczy rzuca się jedynie brak zainteresowania Idą, wrednej i znienawidzonej przez wszystkich dziewczyny, która chcąc nie chcąc jest Wybrańcem. Wydaje się, iż nie ma uczuć, jednak od czasu do czasu dają o sobie znać.

Kolejna bohaterka, Rebecka to dziewczyna, która nie ma pewności siebie. Ciągle liczy kalorie, biega, ma zaburzenia łaknienia. Odkąd ma chłopaka, Gustafa, którego bardzo kocha i który kocha ją, trochę bardziej akceptuje siebie, choć czasem do głowy przychodzą jej wątpliwości, zastanawia się "co on w niej widzi?". Cenię ją przede wszystkim za to, że z uwagą i miłością zajmowała się czwórką swojego rodzeństwa, podczas gdy jej matka pracowała.

Minoo - nieśmiała, inteligentna dziewczyna, nazywana przez innych kujonem. Posłuszna córka ojca dziennikarza i matki lekarza. Posunę się do stwierdzenia, że to w niej, na przestrzeni powieści, zaszła największa przemiana. Zyskała pewności siebie, zauważyła, że nie jest takim brzydkim kaczątkiem, za które się uważała.

Vanessa to dziewczę, jakich w dzisiejszych czasach możemy spotkać wiele. Z zewnątrz wydaje się być pustą, nieuczącą się blondynką, ale wewnątrz jej głowy wcale nie brakuje miejsca. Przede wszystkim jest niezwykle wrażliwa. Ma wiele problemów rodzinnych - nie może dojść do porozumienia z ojczymem oraz z matką, która robi wszystko to, co on każe.

Linnea jest najbardziej kontrowersyjną postacią w tej książce. Dziwnie się ubiera, mieszka sama, gdyż pochodzi z patologicznej rodziny, sama nie stroni od alkoholu. Była najlepszą przyjaciółką Eliasa i to ją jego strata najbardziej zabolała. Pod maską pewnej siebie, wręcz aroganckiej dziewczyny kryje się pełna uczuć, wrażliwości istota.

Na koniec chcę powiedzieć kilka słów o bohaterce, której nie lubię. Za każdym razem, gdy o niej czytałam, budziła się we mnie niechęć do niej. Z pozoru wydaje się być naprawdę pokrzywdzoną przez los: jest nieatrakcyjna, w szkole mobbowana, nie ma ojca, jej matka cierpi na depresję... Każdy dzień w szkole to dla niej katorga. Trochę jej współczułam, ale jej zachowanie budziło we mnie negatywne emocje.

Jak widzicie, w Kręgu występuje wachlarz charakterów i za to składam głęboki ukłon autorom. Jednocześnie podczas lektury nie czułam się jak na karuzeli. Postacie nie myliły mi się, ponieważ, jak zresztą widać, każda z nich jest odrębną jednostką, która zachowuje oryginalność.
Rzadko czytam powieści napisane przez kilku autorów, ale w tej ani przez chwilę nie odczułam, że pisały ją dwie osoby. Może za sprawą tego, iż pochłonięta byłam fabułą, a może za sprawą podobnego charakteru pisania.
Ogromnym jej plusem jest również to, że nie porusza tylko i wyłącznie wątku magicznego, jej tematem są również problemy współczesnych nastolatków. Dzięki temu miałam odczucie, że ta historia może mieć swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, jest bardziej wiarygodna, bo opisuje to, z czym spotykamy się w historiach obyczajowych.

Krąg to rewelacyjna opowieść, na którą czaiłam się od kilku miesięcy. Polecam ją osobom lubującym się w kryminałach, thrillerach, jak również stroniącym od tego gatunku i zaczytującym się w obyczajówce. Gorąco zachęcam Was do jej przeczytania, a sama z niecierpliwością czekam na kolejny tom trylogii, który ma już niedługo swą premierę.

Ocena: 10/10

Trylogia Engelsfors:
Krąg ׀  Ogień  ׀ Klucz


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Woblink.pl oraz wydawnictwu Czarna Owca.

czwartek, 2 maja 2013

Beata Pawlikowska "Rozmówki. Angielski"

Autor: Beata Pawlikowska
Tytuł: Rozmówki. Angielski
Wydawnictwo: G+J
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 415
Stosik: 5/2013













"Du ju spik inglisz?" To pytanie zadaje w dzisiejszych czasach mnóstwo ludzi. Dziś przedstawiam Wam książkę znanej polskiej podróżniczki, Beaty Pawlikowskiej, która z humorem stworzyła pozycję świetną dla osób, które co nieco "spikają" po angielsku oraz tych, którzy kompletnie nie wiedzą z czym to się je.

Zbliżają się wakacje i wielu z nas zapewne wyjedzie za granicę, aby coś pozwiedzać czy po prostu poleniuchować. W takich sytuacjach znajomość języka angielskiego jest niezbędna. Z rozmówek dowiemy się jak zameldować się w hotelu, zgłosić zgubione dokumenty, zamówić posiłek (i to każdego rodzaju od zwykłej wędliny po owoce morza), zapłacić rachunek, poradzić sobie na poczcie, banku, kafejce internetowej, a nawet spa, zgłosić przestępstwo, wynająć samochód, kupić biżuterię/kwiaty/kosmetyki/ubrania/jedzenie, a także jak zakomunikować, że widzieliśmy wypadek lub jesteśmy chorzy. Dla poszukiwaczy miłości też coś się znajdzie - podrywanie, flirtowanie, a nawet sama randka - wszystko, co należałoby w tych sytuacjach powiedzieć mamy podane jak na tacy.

Rozmówki zostały podzielone na kilkadziesiąt rozdziałów, dotyczących poszczególnych tematów rozmów, które krótko przedstawiłam powyżej. Dodatkowo są bardzo przejrzyste, frazy pooddzielane są liniami przerywanymi, dzięki czemu szybko możemy znaleźć potrzebny zwrot. Oczywiście nie może tu zabraknąć polskiej wymowy, z której nieraz się śmiałam (np. Thursday = fersdej), pogrubiono te głoski, które mamy akcentować podczas wymowy. Na końcu książki mamy indeks, który też ułatwia poszukiwania oraz najczęściej mówione zwroty, czy znaki z informacjami. Książka okraszona jest także ilustracjami od autorki.
Tak więc cała oprawa graficzna jest ciekawa i przejrzysta.

W rozmówkach możemy spotkać się z wieloma zabawnymi i bardzo przydatnymi zwrotami, bez których nie można podróżować. Jest to jednak pozycja nie tylko dla podróżników, ale również dla osób uczących się angielskiego, chcących poznać przydatne w życiu codziennym zwroty, których w szkole się nie uczymy. Nie wiem jak to jest u Was, ale ja przez całe życie w szkole uczę się jedynie gramatyki lub jakichś pojedynczych słówek, a lekcji poświęconych mówieniu czy uczeniu się np. jak zachować się, gdy zgubiliśmy dokumenty, czy gdy potrzebujemy pomocy lekarskiej zwyczajnie nie ma lub podawane są zdawkowe informacje. W liceum jest troszkę lepiej, bo przecież mamy maturę ustną z angielskiego, ale opis obrazka nikomu się w podanych przeze mnie przed chwilą przykładach nie przyda.

W dzisiejszych czasach niezbędne jest znanie języków obcych, a w szczególności języka angielskiego - dzięki niemu możemy porozumieć się z ludźmi na całym świecie. Dlatego uczmy się go nie tylko w szkole, ale właśnie z takich książek, które nam w tym bardzo pomogą, a jednocześnie nie zanudzą stertą kompletnie niepotrzebnych rzeczy do nauki. Beata Pawlikowska napisała także rozmówki z języka niemieckiego, hiszpańskiego, włoskiego, rosyjskiego i francuskiego, tak więc źródeł z których możemy skorzystać jest bardzo wiele, wystarczy tylko mieć w sobie odrobinę zapału do nauki.

Ocena: 10/10


Za możliwość zapoznania się z Rozmówkami dziękuję wydawnictwu G+J