czwartek, 24 kwietnia 2014

Harry Connolly - Dziecię ognia

Autor: Harry Connolly
Tytuł: Dziecię ognia
Oryginalny tytuł: Child of Fire
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 430
Rok wydania: 2014













Lubię czasem sięgnąć po powieść, o której nie wiem nic. Nie mam pojęcia o czym jest, czy zbiera pozytywne czy negatywne recenzje. Dzięki temu nie sugeruję się opinią innych a wystawiam w stu procentach własną. Opis z tyłu okładki nie mówi zbyt wiele, właściwie specjalnie mnie nie zachęcił, ale za to zaintrygował. Zaciekawiłam się, o czym może być właściwie ta książka, bo z opisu za wiele wywnioskować się nie da. Otworzyłam więc swój umysł i rozpoczęłam lekturę...

Bohaterem powieści jest Ray Lilly, mężczyzna, który dopiero co wyszedł z więzienia. Ma na swoim koncie głównie drobne przestępstwa, więc nie siedzi zbyt długo. Szukając swojej drogi życiowej, zatrudnia się (choć nie wiem czy jest to odpowiednie wyrażenie) u niejakiej Annalise, która nieźle daje mu popalić swoim dogryzaniem mu i arogancją. Wspólnie mają do wykonania konkretne zadanie: pokonać drapieżcę, który za pomocą magii zabija dzieci w pewnym pełnym magii amerykańskim miasteczku.

"Każdy z tych stworów mógłby pozabijać wszystkich ludzi na Ziemi, jeśli pozwolić mu swobodnie żerować. Dlatego właśnie przyjechaliśmy do Hammer Bay - aby upewnić się, że cokolwiek się tu znajduje, zostanie powstrzymane."

Zacznę od tego, że nie umiem jednoznacznie określić grupy wiekowej, do której adresowana jest ta powieść, dlatego powiem, że jest dobra zarówno dla młodzieży, jak i dla tych osób, które książek młodzieżowych nie czytają. Bohaterowie nastoletnie lata dawno mają już za sobą, opisy nie raz są obrzydliwe czy przerażające, dlatego każdy wielbiciel thrillerów czy powieści z dreszczykiem powinien być zadowolony.

Ray to typ "bad boy'a" - niejednokrotnie robił złe rzeczy w swoim życiu, przeklina, nie jest typem macho czy uwodziciela. Lubię tego typu bohaterów, dlatego podczas lektury byłam w pełni usatysfakcjonowana. Ray nie zachowuje się jednak jak maszyna do zabijania lecz ma uczucia, przekonania, które musi często przełamywać dla dobra sprawy. Pomimo całego "złego" usposobienia, czułam do niego sympatię, między innymi dlatego, że w całym swoim postępowaniu był ludzki, wrażliwy, śmierć wielu dzieci doprowadzała go do szału. Da się go lubić i nie potępiać za przewinienia.

"Ostatecznie jednak ruszyłem w stronę drzwi. Jeśli muszę wybierać pomiędzy konfrontacją z uzbrojonym szaleńcem a moją szefową, to zawsze wybieram uzbrojonego szaleńca."

Akcja w tej książce nieustannie pędzi. Jak już pojawi się chwila odpoczynku, to zaraz dzieje się coś, co wywraca wszystko do góry nogami. Bardzo to lubię, dzięki temu nie da się od niej oderwać, bo a nuż zaraz wydarzy się coś przełomowego. Jednak na początku lektury trochę trudno było mi się połapać, o co w tym wszystkim chodzi, bo wszystko dzieje się bardzo szybko, ale później wbiłam się w rytm powieści.

Na uwagę zasługuje również niewielkie prowincjonalne miasteczko, w którym przebywamy wraz z bohaterami. Uwielbiam klimat takich miejscowości, które są częściowo bohaterami książki. Dzieją się w nim różne zagadkowe rzeczy, ludzie skrywają mroczne tajemnice, które poznajemy razem z głównym bohaterem wędrując po mieście i spotykając się z jego mieszkańcami.

Podobało mi się również to, że w "Dziecięciu ognia" nie ma podziału na tych złych i dobrych. Tak jak w prawdziwym życiu rzadko zdarza się, żeby ktoś był stuprocentowo zły lub dobry, tak i tam - każdy postępuje czasem niewłaściwie, ale jednocześnie stara się być dobrym człowiekiem. W powieści mamy oczywiście tego złego bohatera, jednak jego pobudki są wytłumaczone i można próbować go zrozumieć.

Tym, co nie do końca przypadło mi do gustu, był wątek wilkołaków, jakoś nie pasowały mi one do tej powieści. Poza tym autor za często odchodził od głównego wątku, jakim było pozbycie się sprawcy śmierci dzieci. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że pojawił się tu pewien polski akcent, który przysporzył bohaterom niemałych problemów. Występuje tu wątek sensacyjny, który odwrócony jest do góry nogami, ponieważ sprawcę znamy od początku... Ale czy oby na pewno? Nie zdradzę, przekonajcie się sami.

Powieść ta jest dobrym umilaczem czasu, potrafi wciągnąć na kilka dobrych godzin, dlatego przed lekturą zaopatrzcie się w coś smacznego do jedzenia i do picia, a potem dajcie się wciągnąć w wir pędzącej akcji.

Ocena: 7/10


sobota, 5 kwietnia 2014

Cliff McNish - Anioł

Autor: Cliff McNish
Tytuł: Anioł
Oryginalny tytuł: Angel
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 285
Rok wydania: 2011













Cliff McNish to autor znany z powieści adresowanych dla młodzieży. Dziś chciałabym przedstawić pozycję, która nadaje się dla osób w każdym wieku.

Freya to czternastolatka, która widzi anioły. Przysparza jej to wielu kłopotów, ponieważ uważana jest za wariatkę i trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie przez wiele lat jest leczona. Poznajemy ją w momencie gdy koszmar z przeszłości jest już tylko wspomnieniem. Nastolatka od pół roku normalnie żyje wśród rówieśników. Prawie już zapomniała o wydarzeniu sprzed kilku lat, gdy w nocy odwiedził ją najprawdziwszy anioł i miała okazję nawet dotknąć jego cudownych skrzydeł. Dziewczynka ma przyjaciółki, które bardzo lubi, dostała się do szkolnej elity i jest wśród tych najlepszych. Niestety musi się bezwzględnie podporządkować prowodyrce, która nie znosi sprzeciwu, a w razie jakiegokolwiek głosu odmowy może zmienić czyjeś życie w piekło.

W szkole pojawia się nowa uczennica Stephenie. Ma paskudny płaszcz, jest zaniedbana i szalona. Nikt jej nie lubi, nie akceptuje, nie rozmawia z nią. Wszyscy tylko wyzywają od czubków i śmieją się, gdyż dziewczyna otwarcie mówi, że anioły istnieją. Na lekcji popada w jakiś amok i pełna uczuć, jakby przeżywała jakieś objawienie, opowiada o naszych opiekunach, czym nie zaskarbia sobie zrozumienia. Jedyną osoba, która jest jej przychylna to Freya, do której koszmar z przeszłości powraca ze zdwojoną siłą, stara się pomóc dziewczynie, gdy "przewodnicząca" jej grupy tego nie widzi. Czy jej działania odniosą skutek?

"Nowa wszystko słyszała; spuściła oczy. Freya chciała do niej podejść, lecz znów się powstrzymała. Gdyby to zrobiła, jej z trudem wypracowana pozycja towarzyska natychmiast ległaby w gruzach. Znów stałaby się szkolną ofiarą losu, dziwadłem. Nie mogła do tego wrócić, zbyt wiele włożyła wysiłku w to, żeby się wyrwać."

Freya nie może też zapomnieć o tym, jak sama jeszcze nie tak dawno się zachowywała. Znowu zaczyna popadać w obłęd, ponieważ coraz częściej zaczyna widzieć anioła. I to nie byle jakiego anioła. Całego czarnego, z obrzydliwą twarzą, którą przybrał, składającą się z twarzy ludzi cierpiących, chorych i brzydkich. Dziewczyna boi się, że znowu zwariowała, ale tym razem wszystko dzieje się naprawdę. Jak potoczą się losy dziewcząt? Czy obie trafią na całe życie do wariatkowa? A może razem z aniołami udadzą się do nieba? A może...? Przekonajcie się sami.

Freya to spokojna, przyjaźnie nastawiona do innych nastolatka. Dźwiga ciężki bagaż przeżyć, dlatego łatwiej jest jej zrozumieć innych. Sama nie do końca akceptuje siebie, ale stara się żyć jak najnormalniej i zdobyć stu procentową akceptację innych. Choć cały czas miałam nieodparte wrażenie, że wszystko związane z aniołami i jej przeżyciami dzieje się tylko w jej głowie. Ciągle czułam, że to nawrót choroby i za chwilę okaże się, że znowu jest chora i musi udać się na leczenie.

Za to Stephenie jest totalnie nakręcona na anioły. Ma w domu obraz Nadiela, swego anioła stróża. Posiada również karty i czyta sobie afirmacje, które ją uspokajają i dodają pewności siebie. Wierzy, że musi przekazać znajomym w szkole wszystko co wie na temat aniołów i wtedy może jej zaufają i zrozumieją ją. Na jej sposób bycia wpływa na pewno fakt, iż rodzice przez prawie całe jej życie trzymali ją pod kloszem. Uczyła się w domu, od małego liliputka nie miała kontaktu z innymi dziećmi i to wpłynęło na jej osobowość, na jej spostrzeganie rzeczywistości. Jeżeli chodzi o moją opinię na jej temat, to mimo wielu szczerych chęci nie polubiłam jej i już chyba tego nie zmienię. Imponowała mi jednak jej odwaga i to, że walczyła o swoje racje i przekonania. W obecnym świecie część ludzi powinna się tego nauczyć, a nie ślepo podążać za czyimiś wymysłami.

"Stephenie zdawała sobie sprawę, że nie ma powodu złościć się na rodziców. Nie rozumieli świata. Starali się chronić przed nim córkę, trzymali ją przy sobie i rzadko pozostawiali bez kontroli. Kilkoro dzieci z którymi pozwalali jej się spotykać, pochodziło z rodzin wyznających te same zasady."

Warte zauważenia jest również to, że anioły przedstawione są tu troszkę inaczej niż postrzegane są w naszym świecie. Czynią dobro, poświęcają się dla ludzi, mają wielkie skrzydła i potrafią latać, ale to jedyne podobieństwa. W świecie tej powieści ukazane są w niezwykle oryginalny sposób.

- Anioły oddałyby wszystko, by móc się zbliżyć do swoich podopiecznych tak bardzo, jak możecie to zrobić tylko wy, ludzie. Nie jest to nam dane. Pocieszamy was, interweniujemy w drobnych sprawach, ale pomyśl tylko, jak wiele mógłby zdziałać anioł, gdyby był śmiertelny! Macie nad nami przewagę, możecie się kontaktować bez przeszkód natury fizycznej, rozmawiać ze sobą twarzą w twarz, dotykać się, być z drugim człowiekiem, tak jak należy.

"Anioł" to nie jest kolejny paranormal romance; nie ma tu miłości, pożądania czy wampirów. To powieść o życiu z elementem fantastycznym. Na główny plan wysuwają się problemy Freyi, jej ojca, brata i Stephenie. Nie jest to może pozycja szczególnie wybitna; czyta się ją szybko i przyjemnie.To odskocznia od horrorów czy fantasy. Dlatego, jeśli chcecie na chwilę "odskoczyć", to polecam Wam tę książkę.

Moja ocena:7/10