wtorek, 30 lipca 2013

Celine Kiernan - Zatruty tron

Autor: Celine Kiernan
Tytuł: Zatruty tron
Seria: Trylogia Moorehawke tom 1
Oryginalny tytuł: The Poison Throne
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 418
Rok wydania: 2011












Celine Kiernan to irlandzka pisarka mieszkająca wraz z mężem i dwójką nastoletnich dzieci w hrabstwie Cavan. Oprócz pisania zajmuje się ilustrowaniem, animacją oraz filmem. Trylogia Moorehawke to jej debiut literacki.

Bohaterką powieści jest Wynter, piętnastoletnia dziewczyna, która razem z ojcem powraca po pięcioletniej nieobecności z dalekiej Północy do miejsca, w którym się wychowywała. To córka Obrońcy Tronu, Lorcana, a jednocześnie jego uczennica. Szkoli się na cieślę i mimo, iż jeszcze się uczy, zasługuje na szacunek innych, ponieważ jest rewelacyjna w swoim fachu, nosi nawet potwierdzające to barwy oraz medalion cechowy. Z radością przekracza bramę strzeżoną przez strażników i wchodzi na dwór królewski wspominając stare dobre czasy. Szybko jednak okazuje się, że obecna rzeczywistość jest zupełnie inna, a podczas tych kilku lat wszystko się zmieniło. Król zachowuje się zupełnie inaczej, stał się bardziej surowy, ludzie wiszą na szubienicach, nie można rozmawiać z duchami i należy je ignorować, ponieważ oficjalnie nie istnieją, choć wszyscy wiedzą, że jest inaczej. Ogromnym ciosem dla Wynter jest także śmierć kotów, którymi się zajmowała, z którymi rozmawiała, nawet miała nadany specjalny tytuł określający jej poświęcenie dla tych zwierząt i jednocześnie przyjaźń. Na dodatek prawowity następca tronu i jej przyjaciel Alberon gdzieś zniknął i nikt nie wie gdzie się podziewa. Jednym słowem zmiana o 180 stopni, chaos, w którym ciężko Wynter się odnaleźć. Co dziewczyna zrobi w obliczu wydarzeń, które z dnia na dzień pogarszają życie wszystkim mieszkańcom królestwa?

Wynter to typowa bohaterka wojowniczka, jakich wiele możemy spotkać w powieściach fantasy i nie tylko. Odważna, waleczna, gotowa poświęcić bardzo wiele dla tych, których kocha, dobra przyjaciółka, nie straszne jej ciemne korytarze czy lochy. Posiada postawę i ideały, których można jej pozazdrościć. Nie dopatrzyłam się w niej żadnych wad, ale mimo idealizowania tej postaci przez autorkę polubiłam ją, bo jest mimo wszystko normalna, taka jak my.

Genialnie zostały stworzone relacje Wynter - ojciec i Wynter - Christopher. Jeśli chodzi o tę pierwszą, to jest taka, jaką chcielibyśmy mieć wszyscy ze swoimi rodzicami, choć niestety nie zawsze tak jest. Oprócz pełnienia funkcji córki i ojca, są także przyjaciółmi, gotowymi chronić siebie nawzajem do upadłego. Lorcan cierpi na chorobę serca, która jeszcze bardziej zbliża go do Wynter. Na ostatnich stronach mają miejsce bardzo wzruszające zdarzenia, w których nabrałam pewności, że ich więź jest niezwykle głęboka.
Druga relacja o której wspomniałam to Wynter  - Christopher. Mimo dzielącej ich różnicy wieku doskonale się dogadywali, szybko zaprzyjaźnili się ze sobą i mogli rozmawiać na każdy, nawet najbardziej wstydliwy temat. Bardzo polubiłam tego bohatera, ponieważ dodawał książce lekkości, humoru swoim zawadiactwem, sprytem oraz oddaniem.

Nie mogę zapomnieć o bardzo ważnej dla mnie rzeczy czyli o tym, jak został przedstawiony świat w książce. Akcja dzieje się w średniowieczu, więc nie ma tam takich cudów jak Internet, telewizja czy choćby sprawna kanalizacja. Duże brawa dla autorki za to, jak pokazała tamte czasy; poznałam stroje, zwyczaje, etykietę, wygląd pokoi i wiele innych detali świetnie wplecionych w fabułę. Na każdej stronie czuć średniowieczny klimat, co bardzo mi się podobało, choć nie przepadam za tą epoką.

Powieść ta zdobywa same pozytywne opinie, na przestrzeni wielu miesięcy naczytałam się samych dobrych rzeczy na jej temat, dlatego musiałam ją przeczytać. Zrozumiałe jest, że przez wszechobecne zachwyty miałam co do niej bardzo wysokie wymagania, które nie do końca się spełniły. Na początku, czyli przez jakieś 150 stron, czytało mi się ją dosyć topornie i nie miałam za bardzo ochoty na lekturę, trochę mnie nudziła. Postanowiłam jednak czytać dalej, głównie ze względu na to, że przecież podobno to rewelacyjna powieść. Na szczęście po tych 150-200 stronach wciągnęłam się, akcja nabrała tempa i przeczytałam ją prawie jednym tchem. Zakończenie stawia w mojej głowie mnóstwo znaków zapytania, tak więc na pewno sięgnę po kolejne części, bo bardzo chciałabym dowiedzieć się, jak zakończy się cała ta historia.

Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat

Trylogia Moorehawke:
Zatruty tron  ׀ Królestwo cieni  ׀ Zbuntowany książę

niedziela, 28 lipca 2013

P.C.Cast - Wybranka bogów

Autor: P.C.Cast
Tytuł: Wybranka bogów cz. I, cz. II
Seria: W kręgu mocy Partholonu tom 1
Oryginalny tytuł: Divine by Mistake
Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 412
Rok wydania: 2012








P.C.Cast to znana amerykańska autorka powieści dla młodzieży. Najczęściej kojarzona z cyklem "Dom Nocy", który przyjmowany jest, że tak powiem, skrajnie. Czytelnicy dzielą się na tych, którzy ją uwielbiają i na tych, którzy ją nienawidzą. Powieści te pisała wspólnie z córką Kristin. Jednak tworzy także samodzielnie. Jakiś czas temu miałam okazję poznać "Bogini oceanu" i po lekturze pierwszej części serii Wybranka bogów śmiało mogę stwierdzić, że bohaterki mają ze sobą wiele wspólnego. Ale o tym może za chwilę. Muszę jeszcze dodać, że recenzuję dwie książki jednocześnie, ponieważ jest to jeden tom, tylko podzielony na dwie części i gdybym chciała pisać dwie recenzje, byłoby to bez sensu, ponieważ pisałabym o tym samym.

Bohaterką powieści jest Shannon Parker, trzydziestokilkuletnia nauczycielka angielskiego w Oklahomie. Prowadzi normalne życie, nie ma męża i dzieci, ale czuć, że jest szczęśliwa. Pewnego dnia wybiera się na licytację starych przedmiotów, ponieważ uwielbia takowe kolekcjonować. Zauważa tam niezwykłą, przepiękną wazę, przedstawiającą ją samą. Przedmiot ten wydaje się być się magiczny i Shannon bez zastanowienia bierze udział w jego licytacji. Udaje jej się kupić wazę, ale podczas powrotu do domu rozpętuje się okropna burza w trakcie której Shannon ma wypadek.

 "Zazwyczaj coś, co jest naprawdę cenne i upragnione, nie przychodzi nam łatwo, tylko z trudem i cierpieniem."

Podczas tego wydarzenia kobieta przenosi się do innego świata. Nie mam namyśli tego, że umiera, ale dzięki wazie budzi się nagle w dziwnym miejscu. Okazuje się, że zamieniła się miejscami z kapłanką Epony, która jest wręcz czczona przez lud i traktowana jak sama bogini. Shannon nie może wyjść z podziwu luksusu w jakim przyjdzie jej teraz żyć - ma własne służące, mnóstwo biżuterii, pokój kąpielowy, w którym stoi ogromna wanna rozmiaru basenu - wszystko o czym marzy współczesna kobieta. Jak to jednak w życiu bywa nie ma tak łatwo. Już pierwszego dnia pobytu musi wyjść za mąż za stwora, który u nas nie istnieje - centaura. To istota wielka, groźna i jak to u centaurów bywa połowa jego ciała jest końska. Na dodatek w kraju nie dzieje się dobrze. Okropne, obrzydliwe i zabójcze stworzenia rozpoczynają najazd na ziemie Shannon, która musi poprowadzić wojnę.


"Facet zawsze jest facetem, nawet jeśli od tyłu do złudzenia przypomina konia."

Zacznę może od mniej przyjemnej części czyli od minusu. Jak wspomniałam na początku bohaterki powieści Bogini oceanu oraz Wybranka bogów mają ze sobą wiele wspólnego, choć są to całkiem odrębne pozycje. Przede wszystkim obie często zachowują się niedojrzale i wydają się być momentami głupie. W obu książkach przez jakieś pierwsze 100 stron nie mogłam tego wytrzymać, ale później przyzwyczaiłam się i stwierdziłam, że bez tych cech powieść nie byłaby tak zabawna i lekka. Więc traktuję to tak pół na pół. Obie kobiety zamieniają się z kimś innym miejscami i przenoszą to innego świata. W Bogini oceanu bohaterka zamienia się na miejsca z syreną, tu z kapłanką. Obie bohaterki pochodzą z Oklahomy i ciągle powtarzają jak kochają to miejsce. Więcej podobieństw na ten moment nie mogę sobie przypomnieć, ale moim zdaniem to wystarczająco dużo, aby zaliczyć to na minus, ponieważ autorka tworząc postaci (i to główne) posługuje się konkretnym schematem.

Nie żałuję jednak, że przeczytałam tę książkę, bo gdyby pominąć podobieństwo bohaterek lub gdybym nie czytała wcześniej Bogini oceanu to ma ona same zalety. Przede wszystkim akcja. Początek może wydawać się trochę nudnawy, ale gdy Shannon trafi już do Partholonu, bo tak nazywa się to miejsce,  to nie można się od tej powieści oderwać. Czyta się ją lekko, lektura sprawiła mi ogromną przyjemność i dobrą zabawę. Jak już wcześniej wspomniałam, przez to, że bohaterka jest postrzelona nieraz wybuchałam śmiechem z zabawnych sytuacji, które wynikały z jej zachowania. Pojawia się tu także wątek miłosny, ale nie rzuca się on na pierwszy plan, dlatego tej książki nie nazwałabym paranormal romance. Wybranka bogów nie jest może lekturą z wyższej półki, ale ma w sobie to wszystko czego oczekiwałam i czego szukam w dobrej powieści: ciekawych bohaterów, dużo akcji, humor oraz interesujący świat przedstawiony. Dlatego polecam Wam tę książkę i radzę od razu zaopatrzyć się w oba tomy, ponieważ po lekturze pierwszego nie da się nie rzucić od razu po kolejny.

Ocena: 9/10

Seria W kręgu mocy Partholonu:
Wybranka bogów  ׀ Powrót bogini

czwartek, 25 lipca 2013

Maja Sablewska - Sposoby na zdrowy styl życia według Mai Sablewskiej

Autor: Maja Sablewska
Tytuł: Sposoby na zdrowy styl życia według Mai Sablewskiej
Wydawnictwo: G+J
Liczba stron: 165
Rok wydania: 2013













W ostatnich latach bardzo popularne stało się pisanie a następnie wydawanie książek przez gwiazdy, celebrytów czy, delikatnie mówiąc, osoby medialne: aktorów, piosenkarzy, dziennikarzy... Nie wiem dlaczego mam jakieś dziwne uprzedzenie do ich książek, których tematyka często nie jest w ogóle związana z wykonywanym przez nich zawodem. Jednak z racji tego, że bardzo lubię poradniki związane ze zdrowym trybem życia i racjonalnym odżywianiem, jeśli tylko mam okazję, sięgam po nie.

Zresztą Maja Sablewska znana jest przede wszystkim z bycia menedżerką Dody i Edyty Górniak i jurorką "X Factora", więc stwierdziłam, że z racji swojej pracy na pewno ma jakieś pojęcie o tym, co pisze.
Autorka zaczęła poradnik od swojej historii żywieniowej, która przez wiele lat była dosyć burzliwa. Maja testowała różnego rodzaju diety cud, które nie przynosiły żadnych korzystnych efektów, wręcz przeciwnie - osłabiły jej zdrowie. Zanim zrozumiała, że najlepsze jest racjonalne żywienie, jedzenie normalnych, zdrowych rzeczy, a nie gotowanie co wieczór zupy kapuścianej, minęło dużo czasu.

W książce nie brak także cennych rad i przepisów, które możemy samodzielnie modyfikować. Nie mogę oczywiście zapomnieć o przepięknym wykonaniu: jest kolorowa, ważne informacje czy nagłówki rzucają się w oczy. Do lektury nie potrzebujemy nawet zakładki - jej funkcję pełni zielona tasiemka. Mamy tu również masę zdjęć Mai, choć dla mnie jest ich zbyt dużo. Wolałabym żeby było mniej zdjęć a więcej tekstu.

Podobało mi się to, że Sablewska nie wymądrza się, nie uważa za guru w tej dziedzinie, już na samym początku daje do zrozumienia, że nie jest żadnym dietetykiem ani innym specjalistą. Pisze zwykłym językiem, wręcz opowiada, co sprawiło, że czułam się, jakbym siedziała z nią w restauracji przy kawie.

Czytając ten poradnik miałam poczucie, że Maja Sablewska przeżyła wiele dobrych i złych chwil, które ukształtowały jej spojrzenie na zdrowy styl życia. Sprawiły, że nabrała doświadczeń umożliwiających jej napisanie tej książki. Czyta się ją bardzo szybko ze względu na to, że w proporcji do liczby stron jest w niej niewiele tekstu. Pozycja ta nie do końca do mnie przemówiła, traktuję ją raczej jako opowieść człowieka, który cieszy się z tego co je, z tego jak żyje. Maja nie odkryła w tej książce Ameryki, dawane przez nią porady znałam już wcześniej. Sądzę jednak, że tego typu książki są nam potrzebne, ponieważ jeśli nawołują do zmiany naszego życia, przyzwyczajeń to nie są zbędne.

Ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu G+J

poniedziałek, 22 lipca 2013

Jessica Brody - 52 powody dla których nienawidzę mojego ojca

Autor: Jessica Brody
Tytuł: 52 powody dla których nienawidzę mojego ojca
Oryginalny tytuł: 52 Reasons to hate my Father # 1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 410
Rok wydania: 2013













Lexington Larrabee to jedna z najbardziej znanych osób na świecie. A już na pewno w Stanach Zjednoczonych. Jej twarz zdobi okładki popularnych gazet, a sama celebrytka bywa na wszystkich imprezach. Ma wszystko o czym zwykli ludzie mogą tylko pomarzyć: samochody, wille, ubrania od znanych projektantów, służbę, prywatne samoloty... Jednym słowem: szczęściara. Jej ojciec zarabia krocie, gdyż jest Dyrektorem Generalnym firmy Larrabee Media, dlatego też Lexington może mieć dosłownie wszystko, musi tylko skinąć palcem. Z utęsknieniem wyczekuje dnia, w którym ukończy osiemnaście lat, bo wtedy otrzyma magiczną sumkę 25 milionów dolarów z funduszu powierniczego, który posiada każde dziecko Richarda Larrabee.

Niestety jej nieprzyjemny dla wizerunku ojca i jego firmy czyn sprawił, że jej życie legło w gruzach. W dniu swych osiemnastych urodzin z ogromnym uśmiechem na twarzy przybyła do rodzinnego prawnika, by odebrać swą należność i zacząć lepsze życie. Ale właśnie ten dzień, najszczęśliwszy w życiu, w ułamku sekundy stał się najgorszym. Mianowicie ojciec wymyślił jej brudne i upokarzające zadanie: przez 52 tygodnie ma wykonać 52 różnych prac nieprzystających młodej damie prac od sprzątaczki poprzez sprzedawcę w barze szybkiej obsługi po grabarza. Lexington nie rozumie jaki jest w tym sens, ale zgadza się na to rozwiązanie, ponieważ wiele gotowa jest poświęcić, by wreszcie wyprowadzić się z domu.

Dlaczego Lex z utęsknieniem czeka na wypłatę środków z funduszu powierniczego? Przecież i tak ma pieniędzy pod dostatkiem. Ale wraz z ogromnym majątkiem dostaje wolność się od tatusia. Dóbr materialnych jej nie brakuje. Prawdziwy problem tkwi w jej rodzinie. Po tym jak zmarła mama w jej życiu zabrakło ciepła i miłości. Z ojcem nie ma praktycznie żadnego kontaktu, wychowywała ją służba, z którymi czuje się bardziej związana niż z osobą, z którą łączą ją więzy krwi. Przez lata zabiegała o choćby minutę uwagi taty, ale otrzymywała jej zaledwie garstkę. Można wyczuć, że pod maską bogatej laluni, której jedynym problemem jest na którą imprezę iść czy którą sukienkę spośród tysiąca założyć.

"W całym moim siedemnastoletnim życiu ojciec cztery razy powiedział, że mnie kocha... I to za każdym razem na wizji."

52 powody dla których nienawidzę mojego ojca to lektura idealna na lato. Lekka, przyjemna, ale jednocześnie dająca wiele do myślenia. Inspiruje do zastanowienia się na swoimi życiowymi celami. Jej zakończenia domyślałam się jeszcze przed rozpoczęciem czytania, ale i tak chciałam po nią sięgnąć, ponieważ uwielbiam tego typu historie. Nadaje się ona dla kobiet w każdym wieku, ponieważ przedstawia problemy, jakie może mieć zarówno nastolatka, dwudziestolatka czy czterdziestolatka, choć z pozoru wydaje się być tylko znakiem dla młodych dziewcząt, który mówi, iż pieniądze i bogactwo są mniej ważne niż rodzina, miłość czy satysfakcja i poczucie spełnienia.

Pod przykrywką leciutkiej, bardzo wciągającej historii kryje się porcja dobrej literatury młodzieżowej, która jednocześnie bawi i uczy czyli czyni to, co mają czynić powieści adresowane dla nastolatków. Polecam.

Ocena:8/10

piątek, 19 lipca 2013

Becca Fitzpatrick - Crescendo

Autor: Becca Fitzpatrick
Tytuł: Crescendo
Seria: Szeptem tom 2
Oryginalny tytuł: Crescendo
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 395
Rok wydania: 2011












Crescendo to kontynuacja bestsellerowej powieści "Szeptem". Nora po tym jak Patch poświęcił dla niej swe marzenia i został jej Aniołem Stróżem jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Coraz bardziej zakochuje się w nim i pod wpływem impulsu wyznaje mu miłość. Patch reaguje inaczej niż się tego spodziewała i zaczyna jej unikać. W końcu po burzliwej kłótni postanawiają rozstać się, ponieważ Nora nie wie na czym stoi, nie wie, czy anioł odwzajemnia jej uczucia. Rozpoczyna się "przepychanka" między nimi - raz unikają się nawzajem, a raz Patch odwiedza ją w snach i całuje. Dziewczyna chciałaby znów być szczęśliwa, jednak obawy i strach wkradają się do jej życia.

"Aniołowie nie mają fizycznych doznań - wiem o tym - ale w moim śnie chciałam, żeby Patch czuł miękki, jedwabisty nacisk spotykających się ust. Chciałam, żeby czuł to ekscytujące i niezaprzeczalnie istniejące pole magnetyczne, które przyciąga każdą komórkę jego ciała ku mojemu."

Ojciec Nory został zamordowany rok wcześniej. Nastolatka wciąż nie może pogodzić się z tą stratą, nie ma oparcia w matce, której ciągle nie ma w domu. Pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się, że tato nie zginął przez przypadek, tak jak jej mówiono, ale został celowo "usunięty". Kto to zrobił? Podczas spotkania w kawiarni z przyjaciółką Vee, Nora otrzymuje tajemniczy list z dziwnym pierścieniem i dowiaduje się, że zabójcą jest Czarna Ręka. Pseudonim ten nic jej jednak nie mówi i postanawia rozpocząć własne śledztwo. Dochodzą ją pogłoski, że Czarną Ręką jest sam Patch. Czy okaże się to prawdą? Czy upadły anioł zamieszany jest w śmierć osoby, którą Nora kochała najmocniej na świecie? Na dodatek poczynaniom Patcha przypatrują się Archaniołowie i za jego miłość do Nory mogą zesłać go do samego piekła, skąd nie ma powrotu.


"Nie potrafiłam znieść tego, że stałam tuż przy nim, czując oddzielającą nas nieprzeniknioną ścianę lodu. Wiedząc, że oboje pragniemy tego, czego nie możemy mieć, chociaż to coś znajduje się na wyciągnięcie ręki."


W mieście pojawia się również Scott, znajomy z dzieciństwa, który powraca, aby odciąć się od burzliwej przeszłości. Wyrósł na wysokiego, potężnie zbudowanego młodzieńca z nadludzką siłą. Czy wszystko z nim w porządku? Nora chce poznać prawdę o nim, gdyż znajduje u niego w domu taki sam pierścień, jaki otrzymała w tajemniczej przesyłce. Co Scott ma wspólnego z Czarną Ręką? Czy doprowadzi Norę do niego?

Kolejna część Szeptem wciąga identycznie jak poprzedniczka. Czyta się ją ekspresowo, ponieważ razem z Norą chce się poznać prawdę, która okazuje się zaskakująca. Jako, że uwielbiam Patcha, niegrzecznego chłopca, trochę mi go tu brakowało, gdyż na główny plan wysunęła się Nora, a on pojawiał się jak dla mnie za rzadko.

Denerwowało mnie zachowanie Nory, w Crescendo staje się niezwykle infantylna. Odrzuca Patcha, choć go kocha. Mówi, że nie chce, aby był jej aniołem stróżem, a za moment chce, aby jej pomógł. Była niezdecydowana, co chwilę zmieniała zdanie. Niech w końcu zastanowi się, czego tak naprawdę chce.
Za to odrobinę bardziej polubiłam Vee. W "Szeptem" była dla mnie nieznośna i dziecinna, tu nieraz zachowywała się doroślej niż Nora. Nie znaczy to jednak, że autorka wykreowała u niej nowy typ osobowości. Vee nadal jest dobrą kumpelą, oglądającą się za ciuchami i chłopakami.

"- Nienawidzę takiego jedzenia - powiedziałam, czując, jak tłuszcz przecieka przez woskowany papier, w który owinięty było hot dog. - Jest niezdrowe.
 - Tak samo jak związek z Patchem, ale ciebie to nie powstrzymało. (Vee)"

Podobnie jak w poprzedniej części najbardziej podobał mi się wątek kryminalny związany z poszukiwaniem Czarnej Ręki. Rozczarowało mnie jednak to, że jedna z moich ulubionych postaci ni z tego ni z owego, nagle staje się bohaterem negatywnym.

Crescendo zakończyło się rewelacyjnie i niespodziewanie, dlatego z dozą zaciekawienia sięgnęłam po "Ciszę", której recenzja już wkrótce.

Moja ocena: 8/10


Seria Szeptem:
Szeptem | Crescendo | Cisza | Finale

czwartek, 18 lipca 2013

Liebster Blog... znowu ;>


Niedawno po raz kolejny zostałam nominowana do zabawy Liebster Blog. Wielokrotnie podkreślałam już, że uwielbiam odpowiadać na różne pytania dotyczące mojej osoby. Pewnie domyślacie się, że przez to w podstawówce chciałam się każdemu wpisywać do złotych myśli ;> Tym razem nominowana zostałam przez Natalię oraz Sophie Carmen którym bardzo dziękuję. Mam nadzieję, że dowiecie się o mnie czegoś ciekawego:)


Pytania od Natalii:
1. Najpierw książka czy ekranizacja?
Zdecydowanie książka. Zazwyczaj po obejrzeniu ekranizacji nie sięgam już po książkę, bo dla mnie to już nie jest to samo:)
2. Ulubiona pora roku?
Lato!!! Uwielbiam je i zawsze mam wtedy lepszy humor. Poza tym są wakacje, można odpocząć, na dworze cieplutko, późno robi się ciemno... Same zalety;)
3. Od jakiego czasu blogujesz?
Założyłam ten blog w styczniu 2012 roku:) A wcześniej nie prowadziłam żadnego.
4. Bez czego nie wyjdziesz z domu?
Bez telefonu. I bez mojego kochanego zegarka;)
5. Miasto czy wieś?
Zdecydowanie miasto. Nigdy nie mieszkałam na wsi, ale życie w mieście jest o wiele ciekawsze, więcej się dzieje, można coś ciekawego porobić. A na wsi, szczególnie myślę o miejscu, w którym nie ma dosłownie nic, niestety jest okropnie nudno. Czasami jednak (choć zdarza się to niezwykle rzadko) nachodzi mnie ochota, żeby (maksymalnie) na kilka dni wyjechać na wieś do rodziny.
6. Jaki serial polecasz?
To pytanie jest bardzo trudne, bo oglądam teraz kilka seriali, ale w obecnej chwili mogę polecić The Vampire Diares, House of Anubis i Awkward.
7. Jak spędzasz swój wolny czas?
A jak może spędzać swój wolny czas osoba uzależniona od książek? Oczywiście czytając:) Oprócz tego lubię sobie posiedzieć na Internecie, często tak naprawdę nie robiąc nic. Lubię też oglądać seriale i grać w Euro Truck Simulator 2:P No i oczywiście uwielbiam spędzać go z rodziną;)
8. Prezent/niespodzianka, która zrobiła na Tobie największe wrażenie?
Ostatnio na urodziny dostałam od koleżanek blender. Do tej pory się cieszę!
9. Jaki kolor podoba ci się najbardziej?
Lubię wiele kolorów, ale najbardziej chyba fiolet, niebieski i miętowy.
10. Masz jakieś zwierzątko?
Niestety nie, nad czym bardzo ubolewam. Mam jednak w planach na przyszłość sprawić sobie jakiegoś kociaka:)
11. Co sprawia ci przyjemność?
To trudne pytanie, bo istnieje mnóstwo rzeczy, które poprawiają mi humor. Tak więc może nie będę tu ich wymieniać, ale często są to takie codzienne drobnostki:)

Pytania od Sophie Carmen:
1. Jaki gatunek mogłabyś czytać cały czas?
To pytanie nasuwa mi na myśl moje ulubione gatunki, a są to fantasy, kryminały i powieści młodzieżowe wszelkiego rodzaju.
2. Twój ulubiony blog?
Niestety istnieje tyle blogów zarówno czytelniczych jak i o innej tematyce, że trudno mi zdecydować. Odpowiem więc, że lubię wchodzić na blogi książkowe i kosmetyczne;)
3. Od jak dawna czytasz książki?
Czytać nauczyłam się gdy miałam 5-6 lat, ale takie książki "z krwi i kości", a nie tylko jakieś bajki czy opowiadania, zaczęłam czytać gdzieś w podstawówce.
4. Lubisz filmy na podstawie książek?
Lubię oglądać, ale zazwyczaj w porównaniu z książką wypadają słabo.
5. Jaki kolor mają ściany w twoim pokoju?
Jasny pomarańczowy.
6. Twoje największe marzenie?
Być szczęśliwą. Gdy będę szczęśliwa to będzie to znaczyło, że w życiu wszystko poukłada mi się tak jak będę chciała;)
7. Prowadzisz inne blogi?
Nie i raczej nie zamierzam, bo trudno by mi było znaleźć czas, żeby się poświęcić kilku rzeczom naraz.
8. Twój ulubiony autor?
Nie mam ulubionego autora. Często zwracam uwagę na to czy czytałam już coś danego autora i wybieram jego kolejne książki albo nie;)
9. Gdyby Twoim mężem mógłby zostać bohater literacki to kto by nim był?
Kilka miesięcy temu bez wątpienia powiedziałabym: Dymitr z Akademii Wampirów. Ale teraz nie jestem pewna czy nie zdradziłabym go z Jace'm z Darów Anioła ♥
10. Jak według ciebie wyglądałby świat bez książek?
Nie wyobrażam sobie świata bez książek!
11. Wolisz twarde czy miękkie okładki?
Obojętnie, choć fajniej mi się trzyma książkę z twardą;)


Mam nadzieję, że ktoś dotrwał do końca i życzę miłego dnia!

wtorek, 16 lipca 2013

Beata Pawlikowska - Blondynka na Jawie

Autor: Beata Pawlikowska
Tytuł: Blondynka na Jawie
Wydawnictwo: G+J
Liczba stron: 335
Rok wydania: 2013
Stosik: 7/2013













Beaty Pawlikowskiej chyba nie trzeba przedstawiać. Po Wojciechu Cejrowskim jest najbardziej znaną polską podróżniczką udzielającą się zarówno w radio, telewizji oraz książkach. Oprócz podróży uwielbia pisanie, dlatego wydała już około kilkudziesięciu książek. Blondynka na Jawie to jej najnowsza pozycja podróżnicza, w której opisuje co ciekawego przeżyła w Indonezji.

A działo się wiele, oj działo! Autorka wiele razy podkreśla, że nie lubi standardowych turystycznych wycieczek, podczas których możemy pławić się w luksusach (większych lub mniejszych), jesteśmy wszędzie dowożeni przez autobusy jak paczka przez listonosza, mamy pod dostatkiem jedzenia, prysznice, plażę, internet i inne wygody. A ona nie lubi czegoś takiego. Uwielbia samotność, inni ludzie, "nietubylcy", wręcz przeszkadzają jej w odkrywaniu innych kultur, podziwianiu piękna natury. Jej wyprawy są szalone, często niebezpieczne i tak naprawdę nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień. Pawlikowska wykazuje się przy tym ogromną odwagą, bo czy każdy z nas miałby w sobie tyle siły, by w ten sposób podróżować?

"Tak lubię najbardziej. W męskiej koszuli, krótkich spodenkach, w słońcu i deszczu, kurzu i znoju, śpię w zwykłych hotelach dla tubylców, podróżuję razem z nimi zatłoczonymi minibusami i najtańszą klasą pociągu, jem na ulicy w przydrożnym barze, smakuję i doświadczam wszystkiego tak mocno i intensywnie, jak to tylko możliwe."

Muszę powiedzieć jeszcze o tym co rzuca się w oczy zanim zaczniemy czytanie. Książka wykonana jest w cudowny sposób, ma twardą oprawę, kartki wykonane są ze śliskiego papieru, a w środku... w środku jest TYLE zdjęć, że trudno je zliczyć. Przede wszystkim są to fotografie zwykłych ludzi wykonujących swe codzienne prace. Ich autorką jest sama Beata Pawlikowska. Mają one niesamowity klimat, który sprawia, że chciałabym znaleźć się w miejscach o których opowiada, ponieważ łączą się one bezpośrednio z tym, gdzie była.

Na szczęście nie jest to album podróżniczy; mamy tu o wiele więcej tekstu niż zdjęć. Moim zdaniem Pawlikowska ma talent do opowiadania, potrafi nawet najzwyklejszą rzecz, zjawisko, sytuację opisać w barwny sposób, który sprawia, że w głowie układa mi się obraz tego, co przeżywa. Książka pełna jest zabawnych sytuacji podczas których śmiałam się, szczególnie poprawiały mi humor jej przekomarzanki słowne z Francuzem Julienem, którego spotkała w drodze do wioski Cemoro Lawang. Nie brak też tu rozważań wręcz filozoficznych, podczas których rozważała sens istnienia wielu rzeczy, które człowiek wymyślił i które jej zdaniem nie są do końca trafne. Stąd też w Blondynce na Jawie nie brakuje wielu przepięknych sentencji, które idealnie nadają się do zacytowania.

"Bo najbardziej męczące na świecie jest lenistwo. Uwierzcie mi. im więcej odpoczywasz, siedzisz i jesz, tym mniej masz chęci do życia i siły, żeby cokolwiek ze sobą zrobić."

Przyznaję, że książka ta to moje pierwsze spotkanie z literaturą podróżniczą, dlatego nie mam porównania z innymi tego typu pozycjami. Ale wiem na pewno, że nie było ostatnim. Jestem zdziwiona, że mnie nie zanudziła i że tak mi się podobała. Beata Pawlikowska pokazała mi cudowny, a zarazem inny świat, kulturę, zwyczaje i obyczaje. Za jej pośrednictwem poznałam wiele interesujących osób i dowiedziałam, często dziwnych informacji na temat mieszkańców Indonezji. Ciekawa jestem tylko, jak podróżnik z innego kraju, który nie leży w Europie, opisałby Polskę i naszą kulturę, nasze podejście do świata. To byłoby na pewno ciekawe doświadczenie i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się poznać inny punkt widzenia niż nasz.

Ocena: 9/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu G+J


sobota, 13 lipca 2013

Stosik 8/2013

Przychodzę dzisiaj ze stosikiem, którego dawno już nie było. Są to jeszcze moje zdobycze z czerwca, konkretnie część z nich. Resztę pokażę Wam już niedługo w kolejnym stosie;)



Alison Sinclair "Ciemnorodni" - od nakanapie.pl RECENZJA
Jessica Brody "52 powody dla których nienawidzę mojego ojca" - od Fabryki Słów RECENZJA
Pete Johnson "Szponiarz" - pożyczone od koleżanki RECENZJA
Marcus Sedgwick "Królowa cieni" - pożyczone od koleżanki RECENZJA
Michael Connelly "Cmentarzysko" - jw.
P.C.Cast, Kristin Cast "Osaczona" - jw.
Becca Fitzpatrick "Cisza" - z biblioteki RECENZJA
Becca Fitzpatrick "Finale" - z biblioteki RECENZJA
P.C.Cast "Wybranka bogów cz. I" - z biblioteki RECENZJA
P.C.Cast "Wybranka bogów cz. II" - z biblioteki RECENZJA


Sara Shepard "Pretty Little Liars 3. Doskonałe" - ebook, od Woblinku RECENZJA









Na koniec muszę się pochwalić moim nowym dzieckiem. W końcu kupiłam sobie czytnik!!! Chciałabym serdecznie podziękować Clary za wszystkie rady i polecenie mi go ;*


Buziaki!

czwartek, 11 lipca 2013

Sara Shepard - Pretty Little Liars. Doskonałe

Autor: Sara Shepard
Tytuł: Pretty Little Liars. Doskonałe
Seria: Pretty Little Liars tom 3
Oryginalny tytuł: Perfect
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 304
Stosik: 8/2013











O serii Pretty Little Liars pisałam już dwukrotnie i może pamiętacie (ale raczej nie ;>), co o niej sądzę. Jak większość pozycji, które wybieram, ta również przypadła mi do gustu. Ostatnio miałam okazję zapoznać się z trzecią częścią, w której akcja jak zwykle pędzi i trudno odłożyć książkę na bok. W życiu Spencer, Emily, Hanny i Arii wiele się dzieje i sama nie wiedziałam czy im zazdrościć czy współczuć. Jak większość z Was wie, dziewczęta są mega bogate; mieszkają w luksusowych domach i ogólnie mają wszystko, czego zapragną. Ale z drugiej strony przeżyły traumatyczne zdarzenia, których ich przyjaźń nie wytrzymała, a tajemniczy A. wciąż daje im popalić.

Emily wciąż zmaga się z problemem swojej orientacji seksualnej. Kocha Mayę, ale wie, że nie może z nią być, bo gdyby rodzice się o tym dowiedzieli, wyrzekliby się jej, gdyż są totalnymi homofobami. Spencer po tym jak nie odrobiła pracy domowej i oddała esej siostry spotyka coś niesamowitego: utwór jest tak genialny, że nauczyciel postanawia zgłosić go do najbardziej prestiżowego konkursu w Stanach Zjednoczonych. Dziewczynę dręczą wyrzuty sumienia oraz obawa, że siostra rozpozna swoje dzieło, ale tak zapętla się w tym kłamstwie, że bardzo trudno jej z niego wybrnąć. Hanna wciąż cierpi po utraci Sean'a, na dodatek nie układa się jej z najlepszą przyjaciółką Moną, nie mówiąc już o rodzicach. Natomiast Aria po tym jak wyznała prawdę na temat swego ojca ma problemy z matką, która straciła do niej zaufanie. Dziewczyna zmuszona jest wyprowadzić się do chłopaka, którego dom nie do końca jej pasuje. Dodatkowo media w niewyjaśniony sposób otrzymały jedno ze starych nagrań dziewczyn, jeszcze z czasów gdy żyła Alison i cały czas pokazują je w telewizji.

"W domu Ackard'ów nie było warunków do nauki. Po pierwsze, było za cicho - Aria przywykła do nauki i równoczesnego słuchania muzyki, telewizora, i Mike'a marudzącego przez telefon w sąsiednim pokoju. Po drugie, ciężko było się skupić, kiedy czuła jakby ktoś ją... obserwował."

Jak widać, w tej niegrubej powieści aż roi się od wielu wątków i akcji. Narracja tradycyjnie przeskakuje od jednej bohaterki do drugiej i tak dalej. Często zdarza się tak, że ten "zabieg" mnie irytuje i nie pozwala mi się skupić, ale tutaj mi to nie przeszkadza; wręcz przeciwnie, nie mogę odłożyć książki na bok, bo może w następnym razem dowiem się, jak rozwinie się akcja, albo A. zaraz coś wykombinuje.

W tej serii podoba mi się głównie to, iż przez wachlarz bohaterów możemy się z którymś z nich utożsamić. To nie są książki o bogatych dziewczynach, którym w głowie ciuchy i chłopcy. Są one normalne, wbrew pozorom oraz inteligentne.

Pretty Little Liars. Doskonałe to idealna lektura na lato. Lekka, przyjemna, wciąga na długo. Można powiedzieć, że to po prostu odmóżdżacz. Ale ja tam lubię takie lekkie książki i z pewnością przeczytam kolejne części, bo nie przeżyję, jeśli nie dowiem się kim jest A.

Ocena: 8/10

Kłamczuchy ׀ Bez skazy ׀ Doskonałe ׀ Niewiarygodne ׀ Zepsute ׀ Zabójcze ׀ Bez serca ׀ Pożądane ׀ Uwikłane ׀ Bezlitosne ׀ Olśniewające



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Woblink.pl oraz wydawnictwu Otwarte.

wtorek, 9 lipca 2013

Alison Sinclair - Ciemnorodni

Autor: Alison Sinclair
Tytuł: Ciemnorodni
Seria: Zrodzeni z mroku tom 1
Oryginalny tytuł: Darkborn
Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 357
Rok wydania: 2013
Stosik: 8/2013











Intrygi, spisek, morderstwa, porwania... to tylko niektóre zjawiska, które mają miejsce w pierwszej części serii Alison Sinclair pt. Ciemnorodni. Ciemnorodni to jedna z trzech ras żyjących w świecie stworzonym przez autorkę. Z nazwy wynika, iż żyją oni w ciemności. To prawda; dodatkowo pozbawieni są wzroku, zamiast tego zmysłu posiadają son, który doskonale go zastępuje. Najmniejszy błysk światła pali ich skórę i w bardzo krótkim czasie może pozbawić ich życia. Ich przeciwieństwem są Światłorodni - mogą oni funkcjonować jedynie w ciągu dnia. Trzecia rasa to Cieniorodni - o nich wiemy najmniej. To złe istoty, które parają się czarną magią i utrudniają życie pozostałym.

Jako czytelnicy wkraczamy w ten świat towarzysząc Balthasarowi, ciemnorodnemu uczonemu, lekarzowi, którego niespodziewanie odwiedza ciężarna dawna znajoma. W jego posiadłości rodzi pochodzące z nieprawego łoża bliźnięta i prosi Bala o pomoc w pozbyciu się ich. Mężczyzna nie wie nawet, w jakie kłopoty się wplątał wpuszczając kobietę za próg swego domu. Po kilku dniach napadają go tajemniczy mężczyźni. W chwili ich ucieczki do domu wraca z wakacji u rodziny żona Balthasara, Telmaine, z ich dwiema córeczkami oraz Ishmaelem: baronem, który przybywa do uczonego z ważną sprawą. Podczas szamotaniny mężczyźni porywają jedną z dziewczynek i uciekają. Dla trójki bohaterów rozpoczyna się walka z czasem, próba odnalezienia dziecka i ochrony własnego życia. Kto stoi za porwaniem i jaką rolę odegra magia, którą Ciemnorodni uważają za coś niezwykle groźnego i przeklętego?

Powieść Alison Sinclair ma niskie noty wśród czytelników, a ja spotkałam się głównie z negatywnymi recenzjami. Ufałam jednak swojej intuicji i chciałam ją przeczytać, przekonać się czy rzeczywiście książka ta jest tak beznadziejna, bo wydawało mi się, że mogłaby przypaść mi do gustu. Według mnie początek rzeczywiście jest słaby, ale po lekturze całej powieści widzę, że nie brakuje w niej zalet, które przeważają nad wadami.

Przede wszystkim nie brak tu akcji, która nie jest może zatrważająco szybka, ale posuwa się w swobodnym tempie, nie nudząc czytelnika. Podczas lektury cały czas byłam ciekawa co dalej się wydarzy i czy bohaterowie wyjdą cało z opresji. Dodatkowo siedziała we mnie ciekawość zakończenia powieści, co jest dużym plusem. Akcja stylizowana na średniowiecze równa się nienagannym manierom bohaterów.
Moją ulubioną postacią jest Ishmael. To mroczny, tajemniczy mężczyzna, który budzi grozę, strach, a jednocześnie fascynację. Jego relacja z Telmaine należy do moich ulubionych, głównie ze względu na to, że jest pełna romantycznych podtekstów.

Niestety autorka nie wykorzystała potencjału czasów, w których umieściła fabułę. Sądzę, że stroje, zwyczaje, wystrój mieszkań czy wygląd miasta zostały słabo oddane, wręcz zepchnięte na dalszy plan, a przecież to one nadają książce aurę tajemniczości i niepowtarzalnego klimatu.
Czasem ciężko mi było zrozumieć styl Alison Sinclair. Niektóre fragmenty musiałam czytać po kilka razy, a zdarzały się też takie, których nawet po tym nie potrafiłam zrozumieć. Postacie wypowiadają się barwnym "starodawnym" językiem, więc to może dlatego, ale przez to niejednokrotnie nie mogłam się skupić na lekturze.

Jak widać powieść ta ma plusy i minusy, ale nie żałuję, że ją przeczytałam. Bałam się, że również zmieszam ją z błotem, ale cieszę się, że zaufałam mojej intuicji. Polecam Wam Ciemnorodnych, ponieważ mimo, że posiada wady to nie jest tylko jedną z wielu książek fantasy. Świat wykreowany przez autorkę, głównie mam tu na myśli podział na rasy, jest oryginalny i może stanowić tło niezwykłych wydarzeń, które, mam nadzieję, będą miały miejsce w kolejnych częściach.

Ocena: 7/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi www.nakanapie.pl



piątek, 5 lipca 2013

Barney Stinson, Matt Kuhn - Playbook. Podręcznik podrywu

Autor: Barney Stinson, Matt Kuhn
Tytuł: Playbook. Podręcznik podrywu
Oryginalny tytuł: The Playbook
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 138
Rok wydania: 2012
Stosik: -












SUIT UP. SCORE CHICKS. BE AWESOME.

Jeśli oglądaliście choć jeden odcinek kultowego serialu How I met your mother to wiecie, że Barney Stinson jest jego najbardziej charakterystyczną postacią. Podrywacz, żigolo, zdobywca... to tylko niektóre z miliona epitetów, którymi można go określić. To zdecydowanie mój ulubiony bohater, którego teksty są zabójczo śmieszne.

Otóż ten właśnie Barney stworzył księgę, o której istnieniu długo długo nikt nie miał pojęcia - nawet jego najbliżsi przyjaciele. Obdarza ją ogromnym szacunkiem, wręcz czcią nie pozwalając nikomu jej dotknąć, szczególnie kobietom. Zawiera ona kilkadziesiąt metod podrywu, jakie w swojej "karierze" choćby raz zastosował. Polegają one głównie na kłamaniu (a raczej wcielaniu się w rolę) i przebieraniu się, ale czego nie zrobi zdesperowany mężczyzna, by poderwać dziewczynę? Barney postanowił wydać księgę, by każdy facet, amator i bardziej doświadczony, mógł poznać jego niezawodne sposoby na uwodzenie nieświadomych kobiet.

"Prawie 83% przedstawień wymaga użycia co najmniej kilku metrów folii aluminiowej, więc zanim zaczniesz szaleć, mądrze by było zrobić sobie zapasy w lokalnym Carrefourze czy innym Auchan."

Zapewne wiele feministek po przeczytaniu tej książki urządziłoby manifestację przeciwko przedmiotowemu traktowaniu kobiet, bo - nie oszukujmy się - jesteśmy tu sprowadzone do głupich, niezdających sobie z niczego sprawy lasek, które służą mężczyznom tylko w jednym celu, zapewne wiecie jakim. Mnie Playbook przede wszystkim śmieszy, bo po pierwsze Barney stale naśmiewa się z biednych facetów, którzy muszą korzystać z jego książki, bo sami nie dają sobie rady, a po drugie te jego "metody" są tak śmieszne, że tylko dziewczyny z IQ poniżej 1 dałyby się na to nabrać.

Playbook to świetny gadżet dla fanów serialu How I met your mother. Osoby, które tego serialu nie znają mogłyby nie zrozumieć po co ta książka istnieje i niepotrzebnie się zirytować. To genialny poprawiacz humoru. Ciekawa jestem tylko, czy znalazł się ktoś, kto wypróbował choć jeden sposób z podręcznika Barney'a. Zapewne w Polsce nie znalazł się taki śmiałek, ale w Stanach Zjednoczonych? Jestem prawie pewna, że ktoś zrobił z siebie głupka na oczach innych. A może nie? Może sposoby Stinson'a są rzeczywiście tak dobre? ;>

Ocena: 7/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu SQN.

środa, 3 lipca 2013

Anna Drzewiecka - Ciotki

Autor: Anna Drzewiecka
Tytuł: Ciotki
Wydawnictwo: M
Liczba stron: 150
Rok wydania: 2012
Stosik: 7/2013













Ciotki to cieniutka, niepozornie wyglądająca książeczka, która zawiera ogromny zbiór dziecięcych wspomnień autorki. Opowiada nam ona historie zasłyszane od swojej babci dotyczące jej dawno nieżyjących przodków oraz te, które sama przeżyła. Możemy poznać jej ogromną kochającą się rodzinę czyli babcię, dziadka, tytułowe ciotki oraz to, co pozostało w jej głowie z czasów gdy miała kilka lub kilkanaście lat. Razem z nią wędrujemy po powojennych mieszkaniach, ulicach, zakątkach, bawimy się z nieznośnym młodszym kuzynem, zajadamy słodycze, które w tamtych czasach były nie lada rarytasem.

Anna Drzewiecka ma niesamowity dar opowiadania. Podczas lektury czułam się tak, jakbym spotkała nieznajomą mi kobietę w parku i siedziała z nią na ławce zasłuchana w opowieściach z dziecięcych lat. Książka napisana jest potoczną, ale nie prostacką polszczyzną, działającą na wyobraźnię tworząc w umyśle czytającego ruchome obrazy.

Autorka sprawiła, że często nawet zazdrościłam jej tych wspomnień, choć przecież wychowywała się w niezwykle trudnych latach tuż po II Wojnie Światowej. Sądzę, że wiele wspomnień jest troszkę podkoloryzowanych, ale mają prawo być takimi, ponieważ pochodzą one z dziecięcego umysłu i mimo upływu lat pozostały niezmienne.

"Dzisiejsze mieszkania budowane w wielopiętrowych blokach, nawet te najdroższe - ulokowane w ekskluzywnych apartamentowcach - są uboższe od dawnych domów, bo brakuje im duszy i pamięci. Duszy i pamięci wzrastających w nich pokoleń, zapewniających ciągłość rodzinnej tradycji. Bo dom to nie są tylko ściany i dach - to przede wszystkim ludzie i uczucia, jakie ich ze sobą wiążą."

Wydawać by się mogło, że nie ma nic ciekawego w czytaniu opowieści osoby, której nawet się nie zna. Nie mają one jakiegoś konkretnego porządku, autorka przeskakuje z lat dziecięcych na dorosłe i odwrotnie. Książka nie ma konkretnej fabuły, jest raczej zbiorem krótkich opowiadań, które bardzo przyjemnie się czyta. I mimo, że nie znam autorki osobiście, to dzięki tej książce poznałam wiele sekretów, na pewno skrywanych przed niektórymi ludźmi, którzy znają ją osobiście.

Anna Drzewiecka nie wykłada jednak kawy na ławę, osnuwa swe słowa mgiełką tajemniczości pozostawiając niedopowiedzenia. Dziwne może się wydawać to, iż opowiadając o przodkach z XIX wieku praktycznie wcale nie wspomina o swoich rodzicach, mężu czy córkach - czyli o czasach tak naprawdę jej najbliższych. Odpowiedzi na pytanie dlaczego zastosowała taki "zabieg" nie znam, nie zmienia to jednak faktu, że jej wspomnienia są godne pozazdroszczenia.

Ocena: 7/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu M

poniedziałek, 1 lipca 2013

Bilans miesiąca: czerwiec 2013

Mamy dziś 1 lipca, więc należałoby podsumować czerwiec. Dla mnie pierwsza połowa miesiąca była niezwykle udana - byłam na wycieczce w Warszawie, dostałam duużo nowych książek oraz trafiłam na kilka świetnych pozycji w bibliotece. Druga połowa była troszkę gorsza ze względu na to, że już ponad tydzień męczy mnie okropne choróbsko, które nie chce dać mi spokoju ;/ Jeśli chodzi o ilość przeczytanych książek to jak na mnie wynik jest średni, ale udało mi się trafić na kilka świetnych powieści :) Plany na lipiec są dosyć spore, mam nadzieję, że im podołam. Dodatkowo postanowiłam w końcu przeczytać choć pierwszą część Harrego Pottera, bo już chyba od 3 lat sobie to w każde wakacje obiecuję. Teraz jak zobowiązałam się publicznie, to może w końcu to zrobię;)

Ilość przeczytanych książek: 6
Ilość przeczytanych stron: 1940
Średnia liczba stron dziennie: 65
Ilość wejść na bloga: 1599
Ogólna liczba wejść: 21987
Najczęściej czytana recenzja: Beata Pawlikowska "Rozmówki. Angielski"
Najlepsza książka miesiąca: Kwiaty na poddaszu
Rozczarowanie: -
Dodane recenzje: 6
Pełna lista przeczytanych tutaj

Zachęcam także do obserwowania/dodawania do kręgów oraz do polubienia mojej stronki na Facebooku;)

Buziaki! ♥