Autor: Olga Rudnicka
Tytuł: Martwe Jezioro
Seria: Martwe Jezioro tom 1
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 232
Rok wydania: 2008
Olga Rudnicka to młoda pisarka, która w bardzo krótkim czasie odniosła ogromny sukces. Dziś przedstawiam Wam pozycję, która jest jej debiutancką powieścią. Czy w erze zachwytów nad "Cichym wielbicielem" i "Natalii5" ta książka nie jest warta przeczytania? Za chwilę przedstawię moją opinię.
Beata to niespełna trzydziestoletnia kobieta. Ma bardzo dobrą pracę, świetne zarobki, wysokie wykształcenie. Mieszka z przyjaciółką Ulką w Poznaniu. Po przeczytaniu pewnego artykułu w gazecie dotyczącego grup krwi dochodzi do wniosku, że mężczyzna, którego uważała za ojca nie może nim być. Zastanawia się, czy w ogóle ludzie, których uważała za rodziców naprawdę nimi są. Postanawia poznać prawdę. Wynajmuje prywatnego detektywa z zaprzyjaźnionej firmy.
Z rodziną nie widziała się od dwóch lat, a nagle przychodzi do niej pocztą zaproszenie na ślub siostry. Co to może oznaczać? Dziewczyna mimo ogromnej niechęci postanawia tam pojechać i dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Prawda okazuje się całkowicie zaskakująca, a wydarzenia, które mają miejsce podczas wizyty w rodzinnym domu biją o głowę najgorsze przypuszczenia Beaty.....
Beata zawsze czuła się samotna, niedoceniana, niekochana. Odkąd ukończyła szkołę średnią była zdana tylko na siebie pod każdym względem, także finansowym. Mimo, iż rodzice byli bogaci, nie chcieli jej utrzymywać. To, jak ją traktowali bardzo mnie bulwersowało i myślę, że nie powinni byli winić jej za zaistniałą sytuację. Czasem lepiej komunikuje się z kimś całkowicie nam nieznajomym, niż oni z własną córką. Przez to była nieufna, nie potrafiła się przed kimś otworzyć, dopiero po długim czasie znajomości, gdy była pewna, ze żadna krzywdą jej ze strony tej osoby nie spotka.
"Oni zawsze mieli pretensje. Ze nie chcę się bawić z dziećmi ich znajomych, że nie chcę się spotykać z odpowiednimi ludźmi. Mieli pretensje, że mam własne zdanie i przekonania. Że wolę konie niż siedzenie przy herbatce. Całymi tygodniami potrafili nie odezwać się do mnie słowem. Pewnie powinnam być im wdzięczna za prywatne szkoły i lekcje, ale oni nie zrobili tego dla mnie, tylko dla siebie."
Spodobała mi się historia o Martwym Jeziorze. Ta, którą opowiadała Beata. Na początku nie wiedziałam jaki sens ma ten tytuł, jednak pod koniec okazało się, że ma on ogromne znaczenie. Myślę również, że na pochwałę zasługuje wątek kryminalny, który bardzo ciekawie się rozwinął.
Największą zaletą jest jednak to, że powieść ta jest bardzo zabawna. Często zdarzają się okazje do śmiechu, bohaterom przytrafia się wiele komicznych sytuacji. Między innymi dzięki temu bardzo wciąga, tak, że pochłania się ją w jeden dzień.
Podsumowując chcę wszystkim tę książkę polecić, przede wszystkim przedstawicielkom płci pięknej w każdym wieku. Wcale nie uważam, że debiutancka powieść autorki była słaba i niewarta przeczytania.
Ocena: 9/10
Cykl Martwe Jezioro:
1. Martwe Jezioro
2. Czy ten rudy kot to pies? RECENZJA
Na koniec jeszcze informacja: dodałam nowe książki na wymianę. Zachęcam do odwiedzenia zakładki "Wymienię".
"Cichy wielbiciel" bardzo przypadł mi do gustu i na pewno sięgnę po kolejne książki tej autorki. :)
OdpowiedzUsuńSuper książka :)
OdpowiedzUsuńDość ciekawa książka, a autorce już coś słyszałam. Być może się z nią zapoznam;)
OdpowiedzUsuńNiestety przyznaję szczerze, że jakoś niespecjalnie mnie ta książka przekonuje :/
OdpowiedzUsuńZ tą panią mam się zamiar zapoznać, jednak nie w najbliższym czasie. Nie jestem przekonana do rodzimej literatury.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać jakąś książkę tej autorki :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco ;)
OdpowiedzUsuń