Autor: Beata Pawlikowska
Tytuł: Rok dobrych myśli. Kalendarz 2015
Wydawnictwo: Burda Książki
Rok wydania: 2014
W dobie komputerów i smartfonów wciąż pozostaję wierna papierowym kalendarzom. Wprawdzie kilka lat dochodziłam do tego, by prowadzić je systematycznie, a nie porzucać po tygodniu, ale udało mi się i mam w tej chwili mojego powiernika myśli w fioletowej okładce. Jestem osobą, która musi sobie wszystko zapisać - od błahostek przez harmonogram dnia aż po plany postów na bloga. Traktuję go nie tylko jako przedmiot do notowania spotkań, ale również jako notes, który pozwala mi poukładać swoje myśli, bo inaczej gubię się w chaosie. Kiedyś zapełniałam moim pismem małe karteczki, a teraz mam jeden przedmiot znajdujący się ciągle w pobliżu.
Na kalendarz Beaty Pawlikowskiej zwróciłam uwagę już pod koniec 2013 roku - kiedy wydawany był ten na rok 2014. Tak się jednak złożyło, że go nie mam, ale za to już w roku 2015 będę miała kolejne miejsce do notowania i systematyzowania tego, co siedzi w mojej głowie. Choć jeszcze nic w nim nie zapisywałam, zwróciłam uwagę na to, czy zawiera to, czego od kalendarza oczekuję. Przede wszystkim potrzebuję dużo miejsca do pisania - nie satysfakcjonują mnie kalendarze z kilkoma dniami na jednej stronie, bo zwyczajnie brakuje mi w nim przestrzeni. Na szczęście w przypadku tego kalendarza jeden dzień zajmuje jedną stronę, więc będę miała gdzie bazgrać.
dnia obchodzi imieniny, święta nie tylko polskie oraz motywacyjne i poprawiające nastrój cytaty. Jeśli tak jak ja lubicie zakładki w kalendarzu to nie musicie się martwić - w tym jest złota tasiemka, która nie pozwoli nam się pogubić w odmętach zapisek.
Oprócz świąt i cytatów autorka umieściła kilka przepisów na zdrowe dania, choć uważam, że ich ilość jest
znikoma - doliczyłam się dokładnie 4 - mało, prawda? Nie uważam tego jednak za wielką wadę, ponieważ nie jest to książka kucharska, a poza tym na okładce umieszczono frazę "kilka zdrowych przepisów", tak więc wydawca nie wprowadza nas w błąd. Na końcu kalendarza wstawiono kilkanaście stron na ważniejsze notatki czy kontakty.
Kalendarz na rok 2015 ma śliczną okładkę, która jest twarda w środku, ale z wierzchu jest miękka. To zdanie nie ma sensu, prawda? Określę więc ją jako półtwardą, co bardzo mnie cieszy, bo jest miła w dotyku. Moim zdaniem postarano się o dobrą jakość kalendarza i jestem zadowolona z tego, że zadbano o jego przyszłych właścicieli. Nie jest on bez wad, ponieważ uważam, że jego cena jest stanowczo za wysoka, ale mam nadzieję, że będzie on tańszy w internetowych księgarniach niż na przykład w Empiku. Podsumowując - polecam osobom, które lubią notować, ponieważ jest w nim dużo miejsca na zapiski, jest przejrzysty i zwyczajnie ładny, ale uważam, że powinien być tańszy. Ja na pewno z przyjemnością będę go używać i każdego dnia odczytywać nową złotą myśl. A Wy używacie kalendarzy papierowych czy wolicie te w komputerze lub w smartfonie?
Za kalendarz dziękuję wydawnictwu Burda Książki
Kalendarze, kalendarze....ale również w kompie ( zapisuję spotkania i daty płatności rachunków - przydatne przypomnienia :-) ). W klasycznych zapisuję myśli, i inne takie...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że papierowe kalendarze nie zostały zdominowane przez komputerowe :)
UsuńBardzo lubię kalendarze zwłaszcza te klasyczne. Jakoś wole te kalendarzowe zapiski przelewać na papier. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie jesteś sama :)
UsuńNie umiem się obejść bez kalendarza! Koniecznie musi mieć dużo miejsca do pisania ^^
OdpowiedzUsuńA ten jest taki kolorowy i pozytywny, być może nawet sprawdzian z matmy w nim zapisany nie byłby taki straszny ;)
Dla mnie kalendarz również jest niezbędny, a jeśli nie ma wystarczającej ilości miejsca do notatek, to nie kupuję ;)
UsuńDałabym się pokroić za ten kalendarz :)
OdpowiedzUsuńJak drastycznie! :P Może Święty Mikołaj Ci go podaruje? :)
UsuńAle świetny kalendarz! Aż zaczynam żałować, że ja już swój kupiłam pod koniec sierpnia. Eh... :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
Zawsze możesz go komuś sprezentować, święta niedługo :)
UsuńWłaśnie weszłam na tego tu posta, gdyż zobaczyłam kalendarz ostatnio w Inmedio i zastanawiam się czy kupić, niestety w księgarni był straszny ścisk i szanse na jego przejrzenie były znikome. Zdecydowanie szkoda, że tak mało tych przepisów, z jednej strony napisana jest prawda "kilka", ale to daje straszny niedosyt :)). Podsumowując jednak wszystko chyba zdecyduję się na kupno!
OdpowiedzUsuń