wtorek, 7 kwietnia 2015

Richard Paul Evans - Michael Vey. Bunt

Autor: Richard Paul Evans
Tytuł: Michael Vey. Bunt
Seria: Michael Vey tom 2
Oryginalny tytuł: Michael Bey. Rise of the Elgen
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 389
Rok wydania: 2014



Richard Paul Evans znany jest polskim czytelnikom przede wszystkim z powieści skierowanych do kobiet. Napisał jednak również powieści młodzieżowe z cyklu Michael Vey opowiadające o losach chłopca obdarzonego elektryczną mocą. Jakiś czas temu czytałam tom pierwszy, który przypadł mi do gustu, dlatego też bez wahania sięgnęłam po jego kontynuację.

Michael wraz z przyjaciółmi po ucieczce z akademii, w której szkolone były inne osoby posiadające tę samą "przypadłość" co on, ukrywa się przed członkami instytucji Elgen, która chce wykorzystać ich umiejętności do swoich egoistycznych celów. Chłopak oprócz żądnego władzy i pieniędzy doktora Hatcha ma na głowie inne zmartwienie - chce odszukać i uwolnić matkę porwaną przez złych ludzi, którzy wykorzystują ją, aby móc szantażować Vey'a. Wraz z gronem przyjaciół wybiera się do Peru, gdzie odkrywa szokującą prawdę o instytucji Elgen i o doktorze Hatchu.

Powieść Michael Vey. Bunt przepełniona jest akcją, która mknie niczym pendolino. Cały czas coś się dzieje i autor nawet na chwilę nie zwalnia tempa. Strzelaniny, pościgi, walka ze strażnikami, wkradanie się do cudzych przybytków i posługiwanie się elektryczną mocą to chleb powszedni dla jej bohaterów. Dobrze mi się to czytało i nie było momentów, w których bym się nudziła. Jedyne do czego chciałabym się przyczepić to to, że ZAWSZE w trudnych sytuacjach, w momentach wydawać by się mogło bez wyjścia, bohaterowie znajdują rozwiązanie problemu, które nie raz spada im z nieba. Przez jakiś krótki czas zmagają się z komplikacjami, ale już na następnej stronie wychodzą raźno z opresji. Może dziwnie to zabrzmi, ale wolałabym, żeby przytrafiło im się coś złego i więcej czasu szukali na wyjście z danej sytuacji niż co chwilę mieli problemy i po mrugnięciu okiem je rozwiązywali.

"Nie jestem bohaterem. Jestem piętnastolatkiem, który nie ma pojęcia, co robi."

Michael to dojrzały piętnastolatek, na którego barki z dnia na dzień spadła ogromna odpowiedzialność, gdyż oprócz tego, że nie jest normalnym nastolatkiem, to jeszcze na dodatek musi odbić matkę z rąk porywaczy. Polubiłam go, ale mógłby być nieco bardziej niegrzeczny, bo jego dobroć była aż zbyt duża, przez co nie do końca był wiarygodną postacią. Być może został tak wykreowany ze względu na to, iż jest to powieść młodzieżowa, a jej bohaterowie powinni świecić przykładem. Ja jednak lubię postacie pełne wad, nie nieskazitelne, ponieważ dzięki temu łatwiej jest mi się z nimi utożsamić.

Druga część przygód Michaela Vey'a zapewnia kilka godzin dobrej rozrywki. To dobra powieść dla młodzieży - zarówno dziewcząt jak i chłopców. Na uwagę zasługuje fakt, iż świetnie prezentuje metody mącenia w ludzkiej psychice za pomocą tortur, upokorzeń i filmów, które sprawiają, że człowiek zaczyna z własnej lub niewłasnej woli wierzyć w czyjąś ideologię, w tym przypadku doktora Hatcha. Końcówka była naprawdę interesująca i wprowadziła nowy, myślę że główny wątek w kolejnym tomie, który z ciekawości na pewno przeczytam.

Michael Vey:

1 komentarz:

  1. Mam na swojej półce pierwszą część, więc jak mi się spodoba to pewnie przeczytam kontynuację :)

    OdpowiedzUsuń